 |
take my hand, I'll lead you to the promised land
|
|
 |
Nie będę czekać kolejnej godziny, aż napisze bądź zadzwoni. Zwyczajnie położę się spać, tak jak wtedy, kiedy go nie było. Nie dam mu odczuć tego, że jest dla mnie tak zajebiście ważny.
|
|
 |
Weź nie pierdol, że nie jesteś odpowiedni dla mnie. Powiedz prawdę, ze to ja nie jestem dla Ciebie.
|
|
 |
nagle dzwony dzwonią, ciało płonie.. kocham Cię, kochanie moje.
|
|
 |
W tym świecie zboczeń, gwałtów i zdrad nie ma miejsca dla ludzi takich jak ja, którzy nigdy nie przestają kochać. Którzy nie mogą zapomnieć szczęścia jakie czuli przy ukochanej osobie. Problem w tym, że mam duszę sprzed kilku stuleci. Powinienem stać zakuty w zbroję na polu bitwy dedykując zwycięstwo swojej ukochanej lub ewentualną porażkę oddając w jej ręce. Takich ludzi nie powinno być na tej ziemi w dniu dzisiejszym. Dzisiaj liczy się tylko alkohol, seks i dragi. Ważne jest szczęście własne - nie innych. Potrafimy kochać, ale nie umiemy określić, czy to jest prawdziwe czy nie. Drzwi zamknięte, nie mam powrotu do przeszłości, co zmusza mnie do życia w dniu dzisiejszym. Zbroje zastąpiły jeansy i dresy. Miecz, to determinacja i miłość, ale wciąż jestem rycerzem na polu bitwy. Problem w tym, że jestem ranny i zostałem tutaj sam. Daleko od świata żywych skomlę. Leżę w kałuży własnej krwi modląc się o chwilę ciszy, ale wiatr nie daje mi spokoju.
|
|
 |
Obserwuję jak oddycha zwinięta w kłębek. Delikatnie mruży oczy i zaciska usta, ale po chwili się uśmiecha, więc zastanawiam się, co się jej śni. Przyklękam na jedno kolano, odgarniam kosmyk włosów z jej twarzy i przykładam dłoń do jej policzka, Jest chłodny mimo lata, które jest w pełni. Lgnie do tego ciepła jakby czuła, że to ja. Uśmiecham się lekko i przyglądam się kilka minut zapominając przy tym, że miałem ją obudzić, bo za chwilę zbieram się w długą drogę do domu. Nie chcę jej budzić, bo przecież mógłbym sam sobie zrobić śniadanie, ale naprawdę chcę ją jeszcze ucałować i zapewnić, że wrócę. Przejeżdżam kciukiem po jej ustach i wtedy powoli otwiera oczy. Mamrota, że nigdzie się nie rusza, bo chce jeszcze spać. Znowu się uśmiecham i zapewniam, że później się jeszcze wyśpi, będzie miała na to całe dnie. Przewraca się na drugi bok, a ja chichoczę, ale po chwili szepczę jej do ucha, że ją kocham i idę do kuchni wstawić wodę. Zastanawiam się przez moment jak szybko tam wrócę.
|
|
 |
Słowa z czynami mają gówno wspólnego. Pozoranci, wszyscy siebie warci... Ich teatrzyk, jak im grają, będą tańczyć.
|
|
 |
Powiedz mi, na czym to wszystko polega? Na olewaniu siebie i czekaniu na to, kto pierwszy się odezwie? Na kilku smsach i paru telefonach? Na samych słowach? Nie masz czasu? Ciągle jesteś gdzieś dla kogoś, ale nie dla mnie. Zrezygnuj z czegoś, nawet jeśli tym czymś miałabym być ja. Nie chcę kolejnej fikcji.
|
|
 |
niech dobry los da Ci zatańczyć wśród najjaśniejszych gwiazd
|
|
 |
walczyłam za nas oboje, byśmy mogli być razem
|
|
 |
bardzo boli, jak patrzysz na osobę za którą oddałabyś życie i wiesz, że niedługo wódka ją zniszczy
|
|
|
|