 |
Codziennie dziękuję Panu Bogu za tych zajebistych ludzi, którzy pomimo upływu czasu nic się nie zmienili.
|
|
 |
no i co mała, mówisz że jesteś lepsza? w byciu kurwą na pewno
|
|
 |
Zamknij oczy, ale się nie poddawaj. Możesz płakać, ale potem musisz wstać i walczyć o następny dzień, i o szczęście do którego mieliśmy przecież wspólnie dążyć.
|
|
 |
Wszystko, dzięki czemu czujemy, że żyjemy. Słuchamy muzyki z ukochanymi ludźmi. W tej jednej chwili jesteśmy nieskończonością.
|
|
 |
Bo ja jestem alkoholem, którym się upijasz. Jak amfetamina robię Tobie w głowie miraż. Zmieniam nastroje i klimat, i nie możesz mnie powstrzymać. Uzależniam Cię na dobre, może lepiej nie zaczynać.
|
|
 |
Mijam o mały włos zwątpienie, więc nie pierdol, Że mam opanować złość, bo nie jest mi wszystko jedno
|
|
 |
"I pamiętaj, że nigdy nie zapomnę pierwszego "kocham" z Twoich słodkich ust."
|
|
 |
Powinnam w końcu oduczyć się nawyku tęsknienia za ludźmi, dla których nic nie znaczę.
|
|
 |
To się po prostu stało i koniec , to już za nami , nie będzie powrotów , nie tym razem , absolutnie. Nie było sensu dłużej tego ciągnąć , ciągnąć czegoś co niszczyło nie tylko już nas ale i wszystkich wokół. Ciągnąć czegoś co było zepsute , wypalone , co było złe , chore. Powinniśmy zrobić to już dawno ,zakończyć to dużo , dużo wcześniej , zaoszczędzić sobie masy niepotrzebnych łez , niezrozumiałych słów , dołujących kłótni. Ale nie chcieliśmy tego robić , nie umieliśmy , nie potrafiliśmy , uparcie trwaliśmy w niezrozumiałym układzie, mając nadzieję że jakoś to będzie , że w końcu będzie dobrze , ale nie nie będzie. Już nigdy nie pojawisz się w tych drzwiach jako mój , już nigdy nie zasnę w twoich ramionach jako twoja i już nigdy ,nigdy , przenigdy nie będziemy dla siebie. I zanim, zanim ostatni raz spojrzałeś na mnie , za nim ten cały świat wziął i się pierdolnął , zanim odszedłeś zdążyło rozpaść się moje wnętrze / nacpanaaa
|
|
 |
I uśmiechał się do mnie i żartował ze mną i mówił nawet że się martwił a potem znowu bredził coś w kompletnie pijackim stylu , a ja umierałam. Umierałam tam sama wśród ludzi z uśmiechem na ustach i setkami szpilek zagnieżdżonych w umyśle. Było ich tam pełno ,były małe , ostre i wbijały się coraz głębiej , z coraz większą siłą , niszczyły mnie , wspomnienia , każde z osobna i wszystkie razem wzięte. Wspomnienia wspólnych nocy , rozmów , dotyków , uśmiechów , pocałunków , doznań wspomnienia wspólnego życia. Wspomnienia i świadomość , świadomość niezaprzeczalnej , niepodważalnej i przede wszystkim nieodrwacalnej utraty, to było straszne. / nacpanaaa
|
|
 |
chodź, namieszamy sobie w życiu, jak zawsze. Chodź, będzie fajnie,
znowu zaczniemy do siebie pisać i robić nadzieję, a później z dnia na dzień
przestaniemy się znać.
|
|
|
|