 |
A moje życie mogłoby być całkiem idealne, gdyby nie Ty, który do niego nie pasujesz. //ejczujeszto.
|
|
 |
Najchętniej zamknęłabym Cię w pudełeczku, żeby żadna nie mogła Cię mieć. Wyciełabym tylko maleńką dziurkę, żebyś się nie udusił. To jak, idziesz na to? //ejczujeszto.
|
|
 |
Ej, serduszko, kocham Cię. Ale wypierdol go z siebie, dobrze? //ejczujeszto.
|
|
 |
bla bla bla. Mogli sobie gadać, a ona i tak kochała. naiwna. //ejczujeszto.
|
|
 |
przepraszam o świecie, że pokazałam swoją żałosną naiwność. //ejczujeszto.
|
|
 |
czuję coś, co ludzie nazywają szczęściem. //ejczujeszto.
|
|
 |
Nie mam podzielności uwagi, toteż kiedy żyję, nie mogę jednocześnie kochać. //ejczujeszto.
|
|
 |
Przytulił ją. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuła się szczęśliwa. I wtedy wszystko runęło. Bo ona nie była głupia, Wiedziała, że nie może mu ufać. Wiedziała, że gdyby nie wiem co, nigdy nie będą razem. //ejczujeszto.
|
|
 |
najbardziej w pamięci utkwił mi wieczór, gdy przygotowałam kolację i upiekłam Twój ulubiony sernik tylko po to, aby w całym mieszkaniu było czuć jego nieskazitelny zapach. wszedłeś i odsuwając mi krzesło jak wymarły już gatunek dżentelmenów, poprosiłeś żebym usiadła. po chwili namysłu stwierdziłeś, że nie jesteś głodny. że zadowolisz się mną. - jeżeli zabierzesz mnie do sypialni to obiecuję nie nakruszyć. - wyszeptałeś. doskonale wiedząc, że nawet umierająca z głodu nie będę w stanie Ci odmówić.
|
|
 |
a gdy wychodzi z mojego mieszkania od razu zbieram z podłogi moją sukienkę wraz z bielizną i zaczynam je prać, aż do upadłego by tylko zmyć z nich Twój zapach, których przesiąknęły poprzedniej nocy. biorę długą kąpiel, łudząc się, że pomoże mi to zmyć z siebie Twój dotyk. na zakończenie dnia idę na długi spacer i zaciągając się dopalającym już się papierosem robię sobie mini psychoterapię, perswadując sobie z podświadomości każde z Twoich słów. przecież nie mogę się przyzwyczaić. przecież nie mogę znowu się przywiązać, a później cierpieć jak mały szczeniak oddany do schroniska przez swojego właściciela.
|
|
 |
Tyle chciała mu powiedzieć, kiedy wróci z Londynu. Wyjechał tylko na kilka tygodni, ale dłużyło się to dla niej jak bynajmniej kilka lat. Codziennie, patrzyła na jego zdjęcie umieszczone na biurku, żeby przypadkiem nie zapomnieć jego wyglądu. Jego wspaniałych, brązowych oczu i pięknego uśmiechu który nigdy nie schodził z jego twarzy. Myślę, że nawet gdyby nie miała tego zdjęcia, nie zapomniałaby jego wyglądu. W końcu chociaż nie widywała go w jej życiu codziennym, regularnie gościł w jej snach, w jej wyobraźni. Nie mogła się doczekać, kiedy opowie mu o tym że pogodziła się przyjaciółką, że napisała do niej dziewczyna której nienawidzili, że jej rodzice się pogodzili. Miała dla niego tyle wiadomości. Tak bardzo tęskniła. I nadszedł dzień, w którym miała wreszcie zobaczyć swoje największe szczęście. Ale on nie wrócił. Zabrał jej go pierdolony samolot i pieprzona ziemia w która uderzył na lądowaniu awaryjnym. Teraz również patrzy na jego zdjęcie. Otoczone milionem zniczy. //ejczujeszto.
|
|
 |
aby jego buzia była uśmiechnięta. //ejczujeszto.
|
|
|
|