 |
|
zerwałam się z łóżka zakładając na siebie jedną z Jego koszulek. już od progu sypialni do moich nozdrzy uderzył zapach świeżo zaparzonej kawy. zahaczając po drodze o łazienkę wbiegłam do kuchni całując delikatnie Jego kark. usiadłam na blacie przyglądając się jak smaruje kromki chleba masłem. - jak się spało? - wyszeptał mierząc mnie swoimi cudownie zielonymi tęczówkami. zanurzyłam czubek palca w jednym ze słoików oblizując go chwilę potem. - poza tym, że całą noc chrapałeś, nie narzekam. - rzuciłam zaczepnie mierzwiąc Mu włosy. dźgnął mnie palcem w brzuch. - skoro tak... rób sobie śniadanie sama! - powiedział zabierając wszystkie kanapki i siadając do stołu. prychnęłam pod nosem zakładając ręce. - nie dość, że chrapie to... - zaczęłam narzekania kiedy w sekundę znalazł się przy mnie zamykając moje usta gwałtownym pocałunkiem. - z czym chcesz? - zapytał łapiąc oddech.
|
|
 |
|
i nie chcę, abyś mi codziennie mówił, że mnie kochasz. wystarczy, że dasz mi do zrozumienia, że będziesz na zawsze. < 3
|
|
 |
|
- dziecko czemu Ty jesteś w szpitalu ? - też jestem zawiedziona.. miała być kostnica.
|
|
 |
|
zapierdol nieziemski.
|
|
 |
|
przypomnij mi, co czuje dłoń zamknięta w innej dłoni.
|
|
 |
|
pierdolę. więcej nie kocham.
|
|
 |
|
Często zakazany owoc lepiej kusi niż smakuje...
|
|
 |
|
- Minęło pół roku, a Ty dalej zapluwasz się herbatą gdy go widzisz. - Czas jest przeciwko mnie. - Po prostu nie chcesz o nim zapomnieć. - Problem w tym, że ja nie mam o czym zapominać. Nie łączyło nas nic oprócz paru przypadkowych rozmów, uśmiechów i dróg. Po prostu każde jego słowo wywarło zbyt duże piętno na życiorysie. Byle korektor i ruch zegarka w przód tego nie zmyje.
|
|
 |
|
- Tak więc zostaliście bez pociechy duchowej? - Jest wódka.
|
|
 |
|
kurwa, jak dziecko może urodzić dziecko? żałosne to jest..
|
|
 |
|
nurtujące pytania na które nie znamy odpowiedzi, a chcielibyśmy poznać .. // happysad_
|
|
 |
|
Gdyby głupota bolała, żarłbyś apapy jak cukierki.
|
|
|
|