 |
uśmiechnę się zachęcająco, a gdy odpowiesz tym samym, wyciągnę środkowy palec.
|
|
 |
wiesz? nie boli mnie już sam upadek. boli mnie świadomość, że ja nigdy nie pozwoliłabym ci upaść. a ty nawet nie mrugniesz okiem, gdy ja znów ponoszę klęskę.
|
|
 |
nawet nie wiesz jakie to trudne. patrzeć na ciebie każdego dnia, być miłą i zachowywać się jakby nigdy nic się nie stało. a stało się. cholernie dużo się stało. nawet jeśli ty nie zdajesz sobie z tego sprawy.
|
|
 |
i uwierz, że ja już niczego od ciebie nie oczekuję. żadnych skrajnych uczuć, gorących spojrzeń, ani obietnic, które łamiesz, zanim zdążysz złożyć. ja proszę cię tylko o to, abyś zniknął z mojego życia, przyznając, że żałujesz każdego z kłamstw.
|
|
 |
kiedyś słowo "szczęście" kojarzyło mi się z tobą - dzisiaj wprost przeciwnie.
|
|
 |
czy zbyt agresywnie i kompromitująco byłoby podejść i zwyczajnie wyjebać ci w twarz?
|
|
 |
oficjalnie to cię znam. ale na serio - to nawet na "spierdalaj" nie zasługujesz.
|
|
 |
- czym się zajmujesz na co dzień, młoda damo? - staram się mieć wyjebane na co dzień, proszę pani.
|
|
 |
marzę, że umiem dać ci szczęście. więcej niż trochę. że umiem kochać całym sercem, nie rozmieniać się na drobne.
|
|
 |
teraz nawet ja mogę powiedzieć, że pomyliłam uczucia z prawdą, bo lubiłam widok, kiedy byłeś ty i ja.
|
|
 |
a ona czekała, czekała na niego, aż serce przestało bić, a oddech przestał być oddechem.
|
|
 |
dochodzę do wniosku, że najrozsądniejszym wyjściem, byłoby cię zabić. świadomość, że pozbyłam się ciebie na własne życzenie, jest bardziej satysfakcjonująca, niż ta, że odszedłeś bez mojej zgody.
|
|
|
|