 |
|
tak, czasem, żałuję , że nie mogę ze łzami szczęścia w oczach powiedzieć: 'mam cudownych rodziców'. często brakuje mi tego by przytulić się do mamy i powiedzieć Jej jak bardzo ją kocham. w oczach stają mi łzy, gdy uświadamiam sobie, że ojciec nie jest jednym z tych najważniejszych mężczyzn w moim życiu, bo jestem mu kompletnie obojętna. brakuje mi ich słów, które pocieszałyby mnie i dawały siłę na dalsze życie. brakuje mi tych prawdziwych rodziców, bo nigdy tak na prawdę ich nie miałam. || kissmyshoes
|
|
 |
|
a dziś pierwszy raz od przyjazdu tutaj poszłam na trening.zaprosił mnie kumpel, z podobną zajawką na taniec, co moja. po szkole szybko poszłam wskoczyć w dresy,wziąć wodę i chwilę potem byłam tam już. kilku kolesi, dobry bit, świetny klimat - mój raj. nie było żadnego układu - każdy na luzaku pokazywał swoje umiejętności. gdy przyszła moja kolej - wzięłam głęboki oddech, zamknęłam na chwilę oczy i zaczęłam tańczyć - robiłam to dla siebie, nie dla Ciebie. wyładowywałam każdę emocję. cały mój ból zamienił się w konkretne ruchy, skłony, przejścia czy też obroty. tańczyłam, nie myśląc o niczym innym tylko o tym by w końcu na chwilę się uwolnić. po pięciu minutach skończyłam, na mojej twarzy pojawiły się kropelki potu, i uśmiech. pod koniec treningu, gdy dopijałam wodę, podszedł do mnie jeden z poznanych kolesi i klepiąc po plecach powiedział: 'tańczysz z sercem, to się liczy Mała'. uśmiechnęłam się i wychodząc z sali, sama do siebie dodałam:'tak,wracam do tego,definitywnie'.|| kissmyshoes
|
|
 |
|
Są na świecie trzy rodzaje ludzi. Arbitrzy, jak w futbolu, którzy pozują na bezstronnych i surowych i chcą, aby każda ich decyzja, nawet ta najgorsza, była bez sprzeciwu i przez wszystkich uważana za najwłaściwszą. Kolumbowie, którzy odkrywają coś, co już dawno istnieje, no i za każdym razem zamiast Indii, w poszukiwaniu których wyruszyli, odnajdują Amerykę, która tam już była od dawna. Trzeci rodzaj to Napoleonowie. Prowadzą Francję do wojen, żeby ją uratować, ale rezultatem jest klęska Francji.
|
|
 |
|
wracałam ze szkoły, nagle zadzwonił telefon. 'cześć' - usłyszałam w słuchawce głos Damiana. 'wyprowadziłeś się jakieś dwanaście godzin temu i już dzwonisz?' - spytałam ironicznie. 'daruj sobie wredne odzywki' - powiedział. fakt, mówiąc wrednie, broniłam się. ' wiesz dlaczego to zrobiłem?' - kontynuował. ' słucham? mów' - powiedziałam, od niechcenia. ' bo nie chcę wszystkiego zepsuć, tak będzie lepiej' - tłumaczył, ale nie skończył bo przerwałąm mu. 'odszedłeś dla Naszego dobra?' - wyśmiałam Go.'tak, bo chcę wrócić i mam nadzieje,że niedługo. i chcę wrócić do czegoś co było kiedyś, nie do tego co jest teraz. daje Nam czas, potrzebujemy Go, by ogarnąć wszystko' - powiedział jednem tchem. nie odpowiedziałam nic.'przecież się kochamy'-dodał. zacisnęłam pięści, i biorąc głęboki oddech powiedziałam:'bardzo', rozłączając się, a po moich policzkach poleciały łzy. || kissmyshoes
|
|
 |
|
siedzę na kanapie, owinięta kocem. słychać tylko laptopa, który leży na kolanach. w ręku trzymam drinka. jest tak cholernie pusto, i cicho. próbuję powstrzymywać łzy tłumacząc sobie, że przecież jestem silna. cały czas w podwiadomości mam to, że w szufladzie leży saszetka a w niej biały proszek, który kiedyś był dla mnie jak pieprzone lekarstwo. nie mogę sobie z tym poradzić , nie umiem żyć bez Ciebie, przecież .. || kissmyshoes
|
|
 |
|
puste ściany. pusta półka z Twoimi ubraniami. puste łóżko. pusta kuchnia. pusty Twój ulbubiony kubek. puste miejsce na kanapie. puste myśli. pełne serce.. || kissmyshoes
|
|
 |
|
wyprowadził się ... nigdy nie pomyślałabym, że do tego dojdzie. || kissmyshoes
|
|
 |
|
' to może najlepiej stąd wyjdę, na zawsze ' - wydarł się, zamykając laptopa i wstając. ' proszę bardzo, biegnij ' - krzyknęłam, udając się w kierunku kuchni. podszedł do mnie i złapał za rękę, obracając mnie. 'pewna jesteś?' - zapytał, patrząc mi prosto w oczy. ' nie. pewna jestem tylko tego, że zachowujemy się jak dzieci' - odpowiedziałam, wyrywając swoją rękę z Jego silnego uścisku. odwrócił się i zabierając kurtkę z wieszaka wyszedł, trzaskając drzwiami i na pożegnanie mówiąc: 'jebać to wszystko. ładnie niszczymy trzy lata związku'. zamknęłam drzwi na klucz, osuwając się na zimną podłogę korytarza. ze łzami w oczach ściskałam w dłoniach klucze, od Naszego wspólnego mieszkania, które przecież miało zapoczątkować tak cudowny okres w życiu, a okazuje się, że jest tylko koszmarem. || kissmyshoes
|
|
 |
|
Minęło trochę czasu zanim się zgubiłam. Ledwie chwilka, a już nie mogłam się odnaleźć. Kim jest ta postać wpatrująca się we mnie dużymi, przerażonymi oczami? Czy to ja? Czy to nie ja? Dlaczego ta dziewczyna się wstydzi, dlaczego płacze? Czy zrobiłam jej krzywdę? Znowu łza. Znowu i znowu i znowu i znowu, potok, strumyk, rzeka łez, Nil na twarzy tej śmiesznej młodej kobiety.
|
|
 |
|
I oto jestem, w centrum koloseum, z pochodnią i kanistrem z benzyną w dłoniach. Tłum ludzkich istot stojących przede mną, drżących, tulących się do ściany. Jestem w środku akcji. Ja jestem akcją. Zapałka. Terror. O tak. Spróbujcie teraz wyśmiać moje plany, napluć mi w twarz albo wbić nóż w plecy, no, dalej. Nagle straciliście całą swoją moc, co? Już nie jesteście tacy odważni, tacy bezczelni. Takie z was koksy, hm? Ledwie litr benzyny i jedna, maleńka zapełeczka zamieniły największych kozaków we wszechświecie w sikające po majtach pięciolatki. A te dwa przedmioty chyba nie mają aż takiej mocy jak oszczerstwa i śmiech, nieprawdaż? No, to teraz macie czas by zastanowić się nad tym jak JA się czułam. Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy,dwa, pssssss, jeden, BUM.
|
|
 |
|
komuś może rozwalić się iphone, po uderzeniu o podłogę. innej osobie może pęknąć na pół ołówek, gdy za mocno stresując się, podłamuje go. komuś innemu może rozprysnąć się w drobny mak lusterko - szkoda, że akurat na mnie wypadło tak iż mi rozpada się związek. || kissmyshoes
|
|
|
|