 |
Absurdalne palpitacje serca. Automatycznie podniesione kąciki ust i abstrakcyjne stado motyli buszujące gdzieś pod żołądkiem w Twoim zdrętwiałym ciele. Tak zachowuje się organizm na widok kogoś, na kim nam zwyczajnie w świecie zależy.
|
|
 |
Najchętniej to bym Cię zabiła, zakopała albo schowała gdzieś głęboko - by nie widzieć tego uśmiechu i oczu , tego wszystkiego co tak bardzo mnie niszczy.
|
|
 |
Jak niewiele wystarczy, by zachorować na miłość - jeden pocałunek, kilka rozmów o niczym, parę przytuleń na powitanie i pożegnanie, obecność i nieobecność. Nic wielkiego. I nagle nie ma na to rady.
|
|
 |
Powiedz, że choć przez chwile tęsknisz za mną, że są takie momenty, w których brakuje Ci mnie, że są taki dni, w których oddałbyś za mnie życie i powiedz, że kiedyś pokochasz mnie tak jak ja kocham Ciebie. No cholera powiedz to!
|
|
 |
Chcę lato. Chcę krótkie spodenki, siedzenie do nocy na dworze, romanse, duże ilości spożytych tymbarków, odżywianie się tylko i wyłącznie lodami, mocny makijaż, nowe znajomości, nieustanne napady głupawki, flirty bez ograniczeń, śpiewanie przeróżnych hitów na cały głos, niezapomniane przypały. Potrzebuję lata.
|
|
 |
Nienawidzę tego, że ćpasz. Nienawidzę tego świństwa, którym się rujnujesz. Nienawidzę patrzeć, jak staje się dla Ciebie obojętna. Nienawidzę, kiedy nie widzisz już we mnie przyjaciółki, jestem Twoim wrogiem. Nienawidzę, kiedy udajesz, że nie pamiętasz jak wspólnie spędzałyśmy czas. Nienawidzę siebie za to, że nie potrafię Ci pomóc...
|
|
 |
Miała ochotę najebać się pomarańczowym Picolo i siedząc w sukience, palić skradzionego papierosa, zanosząc się płaczem... Zapomnieć o wszystkim.
|
|
 |
Bo wiesz, jeśli się kogoś na prawdę kocha, słowo "koniec" nabiera zupełnie innego znaczenia. W jednym momencie wszystko jest tej samej, szarej barwy, patrząc w lustro, czujesz się brzydka, a uśmiech wykrzywiony jest w drugą stronę. Wstając rano zastanawiasz się po co w ogóle wyszłaś z łóżka, z trudem nabierasz powietrza, siadasz w kuchni i pijesz herbatę. Głucho patrzysz się w ścianę i zaczynasz rozumieć, że nawet te podstawowe czynności tracą sens. Bijesz się z myślami, a każda z nich jest przepełniona jego imieniem. Miłość - nienawidzę tego słowa.
|
|
 |
Tego wieczoru byłam smutna, w oczach miałam łzy, chociaż wcale nie płakałam. Nawet światło wydawało mi się być szare. Żadna muzyka, żaden film, nawet przyjaciel nie był mi w stanie pomóc. Płakałam przez Ciebie, siebie i przez to wszystko co być mogło, a czego nie ma i nigdy nie będzie.
|
|
 |
Jak masz zamiar się cofać, to tylko po to, by wziąć rozbieg.
|
|
 |
Wbrew pozorom, doskonale wiem, o co mu chodzi. Po prostu nie widzę w tym sensu. /pierdolisz.
|
|
 |
Każdą kończoną w połowie rozmową sprawia, że chcę więcej. Po każdej z nich zostaje ta pierdolona pustka, której nie jestem w stanie zapełnić. Więc czekam, taka niepełna, do kolejnej rozmowy, do kolejnego momentu w którym zechce sobie o mnie przypomnieć. Cierpienie, jakie wywołują kolejne Twoje słowa nie dorównuje temu, jak bardzo Ciebie potrzebuję. Przepraszam, ale nie umiem Cię znienawidzić. /pierdolisz.
|
|
|
|