 |
czuję, że coś się zmienia i właściwie to trochę się tego boję.
|
|
 |
bo ja tak już zostałam zaprogramowana, stworzona by być kochaną. mnie trzeba utwierdzać, że jestem ważna, że nadal coś znaczę. zbyt często wątpię w siebie, zbyt często upadam wewnętrznie. właśnie wtedy potrzebuję osoby, która podniesie z kolan, poda dłoń i poprowadzi. jestem zwyczajnie bezradną istotką, która jak sądzę bez przyjaciół, nie dałaby sobie rady. moja samoocena sięga dna, liczba kompleksów ma więcej zer niż udałoby mi się zliczyć. o mnie trzeba pamiętać, o mnie trzeba dbać, bo bez tego zniknę, zwyczajnie rozpłynę się w tłumie. wystarczy dać mi choć odrobinkę uczucia, miłości, a zapewniam, że odwzajemnię to sto razy mocniej. pokażę jak umiem kochać, jak silna wtedy się staję. to w zupełności wystarczy, naprawdę.
|
|
 |
i błądzę tak po ulicach, spaceruję, a nogi same niosą mnie w miejsce, w których niegdyś byliśmy razem. dobrze wiem, że kieruje nimi serce, naiwne wierzy, że a nuż spotka tam tych, których szuka. jakież rozczarowanie zalewa mnie całą, gdy wita mnie pustka. pusta ławka, pusty trzepak, nicość. więc idę dalej, w kolejne miejsca, które skrywają w sobie tyle wspomnień. większość z nich, choć dobra i radosna, przynosi mi cierpienie. w końcu wiem, że te chwile nie wrócą, nie cofnę się w czasie, mimo że tak bardzo bym chciała. jesienne promienie słońca otulają moją twarz, a ja umieram od środka. jak co roku, jak w każdą jesień.
|
|
 |
i mimo wszystko cieszę się, że dziś jesteś. wiesz?
|
|
 |
cholera jasna, tęsknie za nim! nie wyobrażasz sobie jak mocno i jak boleśnie. tęsknie za chowaniem się w jego ramionach, za ukrywaniem przed nim sekretnych łaskotek, za piciem wspólnie kawy i wspominaniem początków naszej znajomości. tęsknie za pocałunkami, za uściskami, za ciepłem jego ciała. brakuje mi nawet kłótni i sprzeczek, bo w końcu każda z nich wcześniej czy później kończyła się słodkimi przeprosinami. tęsknie za melodią dzwonka, która rozbrzmiewała w całym domu sygnalizując jego przyjście, tęsknie za machlojkami z moją młodszą siostrą przeciwko mnie, tęsknie tak strasznie. dlaczego nie może być teraz obok mnie? dlaczego znowu muszę czekać cały tydzień by go zobaczyć, by mieć go blisko? przecież byłam grzeczna, starałam się. zaczęłam mniej palić, mniej przeklinać i mnie narzekać. nie czepiam się drobiazgów i nie zaczynam kłótni. myślę więc, że to wystarczający powód, by mógł być znowu, obok, tu gdzie jego miejsce.
|
|
 |
Nigdy nie pomyślałabym, że można znienawidzić tak mocno osobę, którą kiedyś się kochało.
|
|
 |
leżałam na kanapie ściśnięta pomiędzy nimi i przeleciałam wzrokiem po ich twarzach, każdego po kolei. znajome mordki cieszyły się do mnie, a ja zdałam sobie sprawę, że moje życie stało się lepsze, bo po prostu ich poznałam, bo zapuścili korzenie w moim malutkim serduszku. zrozumiałam, że uwielbiam ich, nawet gdy powinnam się gniewać i krzyczeć i wyzywać i płakać i tupać ze wściekłości. podniosłam wzrok na nasze odbicia w lustrze i uśmiechnęłam się delikatnie. jeden obok drugiego, skuleni, powyginani, ale tak silnie związani. moje nogi spoczywały na kolanach jednego stopy wcisnęłam pod łydki kolejnego, a same plecy oparłam o tors tego najważniejszego. byłam z nimi szczęśliwa, czułam się akceptowana, czułam się potrzebna. za nic w świecie nie chciałabym ich stracić, naprawdę.
|
|
 |
Zostań. Jeśli nie możesz zostać tutaj, ze mną, zostań chociaż w moim sercu. Ono tak bardzo Cię potrzebuje, że dławi się własną krwią, kiedy nie może Cię znaleźć między kolejnymi uderzeniami. /wieleprzegrałem
|
|
 |
Nie ma sensu tęsknić za nim. Sama pomyśl, przecież tak naprawdę nie chcesz znów czuć łez na policzkach. Nie chcesz podczas każdej rozmowy uważać na słowa, żeby przez przypadek nie powiedzieć czegoś za dużo. Nie zależy Ci na byciu zazdrosną, nie potrzebujesz tęsknić i zastanawiać się co u niego. Twoje życie nie jest uzależnione od Jego osoby i zrozum to w końcu.
|
|
 |
twoje pocałunki były wręcz lekarstwem na zło. twoj dotyk koił wszelkie rany,tesknie..
|
|
|
|