 |
gdyby nie ten ból, o którym nie mówiłem Ci tu nigdy, wziąłbym nóż i sprawdził jak szybko się goją blizny
|
|
 |
gdyby nie to, że mam arytmię serca, gdyby nie to, że dowiedziałem się tu o tym przez nas, pamiętasz?
czułem efekty ciśnienia krwi, które podwyższyłaś mi
|
|
 |
wszystko przed Tobą i wszystko przede mną, a nie wystarczy słowo, by coś wiedzieć tu na pewno i nie wystarczy słowo, by powiedzieć jak jest teraz i nie byłbym tu sobą, mówiąc, że się chcę pozbierać
i że umiem i że potrafię, że się nie wkurwię i tak jest u mnie, lepiej znacznie, naprawdę. po co mam ściemniać jak zawsze? rozumiesz? bo ja wciąż chyba nie, najwyraźniej, w kurwę.
|
|
 |
jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć i może trochę pusto i znowu jest to rano i znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają.
|
|
 |
dziś zakładam kaptur i udaje się w te miejsca okryte goryczą, ale i tak chcę pamiętać o tym, czego dzisiaj tak bardzo brak mi choć nie wiem czy to prawda czy wymysł wyobraźni...
|
|
 |
mieliśmy pokazać plecy światu, a skończyło się jak zwykle, pierdolone fatum.
|
|
 |
kiedyś flaszka na trzech wypijana w parku, którą ktoś z nas wyniósł starym z barku, szybko podawana z ręki do ręki zacieśniała nasze szczeniackie więzi, a dziś usiądziemy przy stole parę lat starsi, a butelka na blacie zadziała jak zapalnik i trochę brak mi tych czasów... kiedy alkohol nie podnosił mi temperamentu
|
|
 |
chciał przez Nią skoczyć, choć nie była tego warta.
|
|
 |
upadły anioł, co zostawił serce w zastaw.
|
|
 |
brak mi słów poza jednym: dlaczego? i brak mi snów, prócz jednego i dobrze wiesz czego brak mi znów
i sam nie wiem czego, brak mi już i czuje niemoc...
|
|
 |
dziewczyna jak każda inna, miła jak żadna była, jak czarna bila bo wpadała tam ostatnia i nigdy nic nie piła, zawsze dwoje trzeźwych oczu, a gdy wychodziła nie umiałem do Niej więzi poczuć, innej niż to co było wtedy miedzy nami, chyba dziwnie miłość, czy jakoś tak to się nazywa, dzisiaj znamy się gorzej bowiem musieliśmy dojrzeć i mijamy się na dworze często unikając spojrzeń i myślę o Niej ciągle, choć byliśmy niepoważni i brak mi jej najmocniej lecz to wymysł wyobraźni jest.
|
|
 |
Pamiętam kiedy jeszcze inny tu był ten powietrza zapach i brak mi czasu, który nadal prędko spieprza w latach, brak mi wieczorów, kiedy nieznany był melanż...
|
|
|
|