 |
On pewnie by wolał już oszczędzić męki lecz strach w Jej ramionach się już gnieździł, trzęsła się cała, wybiegła rzucając na dobranoc mu "spierdalaj"
|
|
 |
Jej wzrok co raz mocniej ładował ból pod mostki im
|
|
 |
widziałem zapłakaną parę, wsiedli razem w wieczornego busa, On gdzieś dalej usiadł i stare słuchawki miał na uszach, Ona vis a vis Niego, ja pomiędzy nimi stoję i zaczęło łzawić niebo i napawać niepokojem.
|
|
 |
gasisz papierosa i ta myśl ucieka z dymem, serce jest spokojne, bije rytmicznie jak werbel, zaparzasz kawę, tak bardzo lubisz kofeinę.
|
|
 |
może czasem się wydaje, że to będzie takie proste, że Ty i życie już będziecie kwita, że Twój oddech będzie tym spalonym mostem, chcesz żegnać się, a to jest pora by się witać...
|
|
 |
sens Ci się skończył razem z wczorajszym winem, lepiej żeby tamto wino wczoraj skończyło się z sensem.
|
|
 |
gdyby nie to, że już nie mamy tyle spięć to zbiłbym termometr i wpierdolił rtęć i gdyby nie to wszystko to byłoby dobrze wiesz, a tak poza tym, to wcale nie jest ok.
|
|
 |
chciałem żebyś tu była szczęśliwa, ale ze mną żebyś dzieliła tą codzienność.
|
|
 |
i teraz wiem jak to życie można łatwo przegrać, muszę wytrwać, więc znikaj proszę Cię! a ta arytmia może mnie zabije kiedyś, a może nie?
|
|
 |
tak, udowodnij swoją wyższość jeszcze raz, jakbym kurwa nie wiedział w co grasz, gdy byliśmy razem, to myślałem, że damy radę a co myślą o nas Ci dla których zawsze byliśmy przykładem?
|
|
 |
i tak Ci powiem przepraszam bo nie chciałem tego mówić głośno i próbuję się ogarniać, ogarniać, ja wciąż żyję miłością...
|
|
 |
i próbując złapać oddech powiem kocham Cię ostatni raz już Tobie, to rozwiąże problem, co Ty się o to jutro boję, mam pistolet dwa naboje i nas dwoje, to koniec.
|
|
|
|