 |
Widzę Cię gdzieś tam, z daleka, a w ręku mam wódkę i chcę biegnąc i nawet chyba biegnę, ale nie jestem pewna, bo jest dość ślisko i mieni mi się w oczach, ale rzucam się w Twoje ramiona i zaczynam płakać, wódka to zajebisty przyjaciel, jutro mogę zrzucić wszystko na nią, że to przez nią taka byłam, więc mówię Ci, że dobrze mi w Twoich ramionach, tak jak jest, a Ty trzymasz moją twarz i patrzysz mi w oczy i chyba chcesz pocałować, ale nie jestem pewna, bo potrzebuję Twoich ramion, więc tulę Cię jeszcze mocniej i jest mi tak dobrze i Tobie chyba też i właśnie teraz zaczynasz mnie całować, więc kurwa, czemu tak nie jest zawsze, czemu cholera jasna, to byłoby tak cudowne. / believe.me
|
|
 |
Chciałabym stąd uciec,rozglądam się niespokojnie czy nikogo nie ma za mną,ale nie ma,a mimo to czuję,że ktoś przy mnie jest,ale przecież nikogo nie widzę,cholera jasna,zaczyna mi coraz bardziej bić serce i nieświadomie przyśpieszam kroku, ciężko oddycham, nie umiem uspokoić swojego oddechu, boję się, jest ciemno, a ja wracam sama, przecież tu ktoś może być, tu wszędzie jest ciemno, nie widzę nawet swoich butów. Zaczynam biec, nie wiem czemu, przecież zawsze wracam tą samą drogą, co mi dziś odjebało, ale biegnę i zaczynam płakać, zwalniam, opieram ręce o kolana, głęboko oddycham,kurwa, ze mną jest coraz gorzej-myślę. Patrzę na godzinę -00:28, a ja jestem w połowie drogi i nie chcę wracać do domu, nie teraz, nie chcę zasypać w łóżku, w którym tak często przebywałeś i płaczę coraz bardziej, opieram się o mur i siadam na jakiś schodkach,wyciągam ostatniego jointa, miałam go zostawić na jutro, ale teraz potrzebuję uspokojenia. I palę i tak jakoś niby lepiej, ale dalej Cię kocham./believe.me
|
|
 |
biegnę. uciekam przed całym światem. przewracam się. obcy człowiek podaje mi dłoń. wstaję. prowadzi mnie. zamykam oczy. chcę mu zaufać. nie opieram się. idziemy naprawdę długo. wchodzimy do willi. otwieram oczy. jestem przerażona. jest pięknie, wszystko tak jak sobie wyobrażałam, niestety nie ma tam miejsca na uczucia. tylko moja połowa pościeli jest w kwiaty. przygotował ją specjalnie dla mnie. przytulam go. jestem niby szczęśliwa, ale tak naprawdę nie czuję się wyjątkowo. szybko zasypiam, praktycznie bez słowa. on nie reaguje, myśli, że to normalne. śnię o małym domku bez zbędnych wygód, pomalowanym farbą z uczuć. widzę znajomą twarz. zastanawiam się czy to sen, czy koszmar. niespodziewanie czuję znajome, ciepłe wargi na moich. motylki tłoczą się gdzieś w okolicach serca. robi się niebezpiecznie. po zburzeniu naszego miejsca nie chciałam tam wracać, ale odbudował je. włożył w to dużo pracy. łapię go za dłoń i ciągnę na małą sofę. willa i wielkie łoże czekają, ale ja, ja wolę być tu.
|
|
 |
stoję na przeciwko myśli. gramy w otwarte karty. przemycam emocje z głębi mego serca, ale one odpierają atak pokazując mi inną twarz, niby moją, ale obcą. mięknę na kilka sekund chociaż zaraz wracam - do buzi nienależącej do mnie, bliższej, myjącej się w chorych relacjach, ale jedynej chcianej.
|
|
 |
Wiem, że zawsze mam do kogo się zwrócić, kiedy jest mi źle. Wiem, że mam w nich wsparcie i są w stanie dużo dla mnie poświęcić. Wiem, że się martwią, tak bardzo, kiedy znów nie odpisuję na smsy, albo nie odbieram telefonów. I wiem, że lubią przebywać w moim towarzystwie, lubią ze mną chodzić na melanże, lubią rozmawiać, pić wódkę, śmiać się, jarać. To wszystko takie banalne, ale naprawdę to mi pomaga. Szczególnie kiedy po raz kolejny uświadamiam sobie, ze Ty mnie nie kochasz, kiedy myślę, że to już nie ma sensu, że w sumie po chuj się męczyć, może o po prostu powiedzieć rodzinie, że muszę wyjechać, bo chcę spróbować gdzie indziej, bo chcę poznać świat, ale nie, wtedy przypominam sobie, że jesteście Wy, że to jest właśnie moje miejsce bez względu na to, czy będę je dzielić z Tobą, czy nie. Tak, tylko przy nich zapominam o swoich problemach, tak, bez wątpienia mogę ich nazwać przyajciółmi, w końcu są w tym samym bagnie, co ja. / believe.me
|
|
 |
Otwieram oczy, które co chwilę same się zamykają, to chyba przez to zmęczenie, rozglądam się dookoła, jestem na naszym mieszkaniu, są wszyscy znajomi, ktoś mnie przytula, to Ty, kurwa co Ty tu robisz, to nie Twoje miejsce, pytam skąd tu się wziąłeś, odpowiadasz, że się o mnie martwiłeś, że dzwoniłeś, że nie odbierałam, a przecież dobrze wiedziałeś gdzie mnie szukać. Uśmiecham się jedynie i czuję Twoje dłonie na moich ramionach, Twój policzek na moim policzku, czuję to wszystko i lecą mi łzy i już nie wiem czy dlatego, że jestem tak pijana, czy dlatego, że to nie tak powinno być. I płaczę, a Ty mnie uspokajasz, ale tu nie powinno być Ciebie, przecież ja kocham innego, jak mam Ci to powiedzieć, jesteś dla mnie tak dobry, ale moje serce jest już tak zszarpane, że nie jestem w stanie tak po prostu przestać Go kochać. I miałam przestać, ale biorę jointa od kolegi, nie chcę już czuć, to wszystko nie jest tak jak miało być, bo to On miał mnie tulić, miał się martwić. Kurwa mać. / believe.me
|
|
 |
stałam na środku ruchliwego chodnika, w połamanych szpilkach, z rozmazanym makijażem, zupełnie sama. a wokół widziałam setki obcych mi twarzy, ludzi zupełnie bez wyrazu i poczułam się strasznie samotna. nagle zabrakło mi Ciebie, Twojego delikatnego dotyku, gdy szeptałeś 'Tygrysku' wprost do mojego uszka, co niesamowicie pieściło bębenki. alkohol zakręcił mi w głowie i zaczęłam płakać. nie wiedziałam co połykam czy łzy czy deszcz. serce biło mi jak oszalałe. padłam na kolana. byłam tak daleko od domu, od matki, w obcym miejscu, w innym świecie. chciałam się cofnąć, ale gdy doszłam do bramy niebios była zamknięta. gdzie jesteś - pytałam, wróć - błagałam, bez wytchnienia.
|
|
|
|