 |
nie pamiętam kiedy zasnęłam bez leków, kiedy nie miałam kaca i nie straciłam dwóch dych na fajki w ciągu doby. zrobiło sie tak niewiarygodnie źle, beznadziejnie i fatalnie. do tak dawna, tak wiele sie nie psuło. wypada mi z rąk wszystko, słyszę tępy huk rozbijanych o podłogę uczuć, a ja na swoich trzynastocentymetorowych szpilkach depcze je, potem nie potrafię tego poskładać, złożyć w całość. nie radze sobie, krzyczę i płacze na przemian. tak smutno, pusto i obco tu bez ciebie./slaglove
|
|
 |
już nie zadzwonisz o czwartej nad ranem by powiedzieć mi, że mnie kochasz. już nie będziemy godzinami kłócić się o to kto jest lepszy Grubson czy Hemp Gru. już nie będziemy wspólnie gotować najłatwiejszych potraw. już nie będziemy ukrywać się przed światem pod puchową kołdrą. już nie będziesz otulał mnie do snu. już nie będziemy się kochać, tak namiętnie aż zabraknie nam tchu. już nie będziesz ocierał moich łez, gdy będę płakać. i już nigdy nikt nie nazwie mnie górnikiem. już nigdy nie wrócisz.
|
|
 |
przeraża mnie to jak bardzo uzależniłam się od Ciebie. zdecydowanie za szybko przyzwyczajam się do ludzi. gdy zdobędą moje zaufanie oddaję im całą siebie, pokazuję najskrytsze cząsteczki mojej pikawy. po czasie oni nudzą się i uciekają. jestem przecież taka przewidywalna, trochę zbyt wrażliwa i może za delikatna. martwię się, że postąpisz tak samo jak Ci tamci, że po czasie zmienisz swoje zachowanie na jeszcze bardziej skurwiale, a Twój egoizm, którego masz tony, zawładnie Twoją duszą jeszcze bardziej, a wtedy ja nie będę mieć już innego wyjścia.
|
|
 |
związek z Tobą to jak skok na głęboką wodę. przyzwyczajona do wrażliwych chłopaków, latających mi za tyłkiem, byłam zupełnie nieprzystosowana do skurwieli. to ja od zawsze pełniłam rolę tej wrednej, obrażającej się za nic, rozpieszczonej małolaty, to ja zabraniałam facetom palenia szlugów, jarania trawki, wciągania fety i picia alkoholu, to ja decydowałam gdzie idziemy, co robimy i z kim wychodzimy. pasuje mi bycie tą małą dziewczynką, trochę skrytą za mocnym charakterem, bo w Twoich ramionach czuję się bezpiecznie.
|
|
 |
"Już tylko zimny pot oblewa mi skronie i zimny bols płynie po stole i migają światła, i wirują pokoje, boję się postawić krok jakbym stał na balkonie. Jak szaleni tańczymy oboje i nie mogę złapać tchu, i łapię paranoję i unoszę się nad tłum, co zostaje na dole i znowu chyba gdzieś łączą się nasze dłonie. Razi mnie światło i padam na ziemię i robi się biało jak w Boże Narodzenie i chyba mam zegarek, i kurwa mam nadzieję, że mam też portfel, ale zupełnie nic nie wiem. Ciśnienie rozsadza mi głowę i chcę pić i wiem, że nie wiem co robię. Nie czuję nic i nie wiem co robię, a serce bije 3 razy szybciej niż w normie. Twoje ciało się zlewa ze ścianą, a ja odleciałem jak w Las Vegas Parano i chyba pada, i chyba jest rano i myślę że chyba nic się nie stało."
|
|
 |
no krzycz, wrzeszcz, rzucaj czym popadnie, nawet ulubionym kubkiem z dwoma najpiękniejszymi słowami, zrób coś kurwa, przeklinaj no wyzwij mnie, ratuj nas, prosze, ja już nie mam siły, mieliśmy się nie poddawać, mieliśmy walczyć konsekwentnie ze wszystkim, no przestań tak milczeć i patrzeć zobojętniale, to boli, no kurwa cokolwiek, ta cisza za bardzo miażdży mi serce./slaglove
|
|
 |
Grzeszę w kościele myśląc o Twoim nagim ciele. Nie skupiam się na matematyce przypominając sobie Twój zapach. Nie mogę usnąć wieczorami wyobrażając sobie Twoje oczy. Kurwa mać, Ty pieprzony egoisto, Ty zjebany frajerze, ślepy jesteś? Naprawdę nie umiesz docenić mojej obecności przy Tobie? Naprawdę nie potrafisz nic zrobić? Jak mogłam się zakochać w takim debilu, cholera. / believe.me
|
|
 |
"Znowu czuję twój zapach na ustach,gdy patrzę jej w oczy, choć to kolejna z nocy, kiedy nie ma cię obok. Mam na wyciągnięcie ręki szczęście, cel widzę częściej, daję słowo, oddałbym wszystko, żeby dziś być gdzieś z tobą. Bit, pot i alkohol, wszystko się miesza. Z niektórych rzeczy nawet Bóg nas nie rozgrzesza. Krew spływa po gardle, wóda płonie jak rzeka, a ty gdzieś pomiędzy oddechami na mnie czekasz. Nie mogę zwlekać z tym, to jeszcze nie moment, nie koniec, póki monotonia mnie nie wchłonie, dopóki blask oświetla dłonie, tułam się po stronach świata, dopóki jeszcze mam do czego wracać. Tempo zatraca, nie wiem czy wczoraj, czy dzisiaj, marzę, by nastała cisza, już nie chce mi się pisać. Częściej widujesz mnie w klipach niż naprawdę gdzieś obok, los napluł mi w pysk, chciałbym żyć i być sobą."
|
|
 |
Wchodzisz tylko do mojego domu,a ja już nie mogę.Witam się szybko nie patrząc w Twoje oczy,zapraszam do środka.Siadam jak najdalej od Ciebie,żeby nie czuć Twoich perfum,próbuję nie patrzeć w Twoją stronę,ale coś mówisz właśnie i nieświadomie odwracam swój wzrok na Twoją osobę.Kurde,masz na sobie bluzę,w której byłeś tamtego wieczoru,wtedy się wszystko zaczęło.Szybko zaczynam myśleć o czym innym i podchodzę do stołu,wyciągam temat i zaczynam skręcać jointy.Muszę,wybacz mi,pytam kto idzie ze mną,Ty się jedynie uśmiechasz i mówisz coś,że miałam z tym skończyć,kurwa,wiem o tym,ale nie dziś,dziś daję sobie wolne od tych wszystkich reguł.Wychodzę z przyjacielem,jest jakby trochę lepiej,ale to ciągle nie to,czego oczekuję.Ciągle mnie obserwujesz,no proszę Cię,nie zjarałam się,ale biorę piwo,zawsze pomaga.Gadamy,jest ok,potem wychodzisz i nachylasz się tak,że Twoje usta są tuż obok moich i stoisz tak przez chwilę i patrzysz w moje oczy,po czym mówisz 'uważaj na siebie',a ja odpływam/believe.me
|
|
 |
Ale teraz mów mi, że wszystko będzie dobrze, że damy radę to ogarnąć, że jesteś w stanie być przy mnie nie zważając na moją przeszłość. Proszę, mów to, mów, tego mi teraz potrzeba, bo już czuję jak nachodzą mi oczy łzami i zaraz nie wytrzymam. Czemu nic nie mówisz, czemu się nie odzywasz, zaraz oszaleję, skarbie, przecież wiesz czego mi teraz trzeba. Nie, nie chcę już ćpać, nie chcę pić, jesteś obok mnie, nie muszę. Czemu tak na mnie patrzysz, czemu znów widzę ten smutek w Twoich oczach, nie chcę Cię ranić, naprawdę. Dopiero teraz coś mówisz, proszę byś powtórzył, bo nie usłyszałam, ale prawdę powiedziawszy wiem dokładnie, co powiedziałeś. Martwisz się o mnie, Ty naprawdę się o mnie martwisz, a ja Cię tak zawodzę na każdym kroku. I obiecuję, że z tym skończę, że już nie będę ćpać i upijać się i przytulam się do Ciebie, a z oczu lecą mi łzy. Kogo ja próbuję oszukać, przecież i tak dobrze wiem, że z tym nie skończę. / believe.me
|
|
 |
Jak Ty mnie cholernie wkurwiasz. Jak mnie denerwujesz swoimi tekstami, jak wkurzasz wszystkim, co robisz, jak wykurwiście irytujesz, gdy jedziemy gdzieś razem. Cholera, to niedorzeczne, z jednej strony mogłabym Cię zabić, a z drugiej tak mocno kocham, że to ja umieram każdego dnia, kiedy z Tobą nie rozmawiam. I kiedy Cię widzę to czuję takie ciepło na sercu, że aż przenika mnie całą. Co za pieprzony paradoks, kocham Cię nienawidząc. / believe.me
|
|
 |
Oh, jakie to chore, nie mogę oddychać przez ten dym, kurde, czemu ja tu ciągle przebywam, przecież wolałabym być teraz z Tobą, a nie siedzieć w tym dymie i palić jointa, którego właśnie skręciłam i mimo, że jest tu z 20 osób ja siedzę i patrzę w okno i co chwilę odblokowuję komórkę, może napisałeś, może się zainteresowałeś gdzie znów jestem, może naprawdę coś czujesz, ale nie, jednak ciągle nie ma od Ciebie żadnej wiadomości i rzucam gdzieś w kąt telefon, potem poszukam, bo właśnie czuję chill i tak, teraz już tu chcę siedzieć i chcę się niszczyć, więc idę pić, bo mnie wołają, wyrzucam jointa, przydeptuję jeszcze mimochodem, tak jak naszą przeszłość, właśnie teraz, właśnie w tym momencie jesteś dla mnie nikim. /ale tylko do jutra, jutro już znów będę trzeźwa i znów będę Cię kochać. / believe.me
|
|
|
|