-Kocham cię jak stąd do księżyca - wyszeptała i zamknęła oczy.
-Ach, to daleko - przyznał.
-To bardzo daleko, ale to bardzo daleko. - Pochyliła się nad nim i pocałowała go na dobranoc. On położył się bardzo blisko, tuż obok, i wyszeptał z uśmiechem:
-A ja ciebie kocham jak stąd do księżyca ... ... I Z POWROTEM.
- Udajmy, że Cię nie kocham, że nie potrzebuję, że nie tęsknie i że nie płaczę. Bo tak będzie lepiej. Uzależnienia są złe, a Ty mnie uzależniasz.
- Skoro tak wolisz...
W tym momencie pękło jej serce. Tak bardzo chciała, żeby zaprzeczył.