 |
wiesz, możesz mi ufać nigdy Ciebie nie skrzywdziłem. jesteś moją sceną, jestem Twój, dbam o Twoje imię
|
|
 |
w obcym mieście, sam ze sobą nie dał rady, na głodzie samobójstwo ze łzami na twarzy
|
|
 |
pobity przez życie, to są jego słowa, zrysą na psychice chciał zacząć od nowa
|
|
 |
on zajarny, resztę wódki na nią wylał, w bani się cieszy, że wszyscy widzą jak ją dyma
|
|
 |
zdarł z niej koszulę, rozerwał stanik. monitor komputera rzucał ich cień na ścianę, włączony skype, na żywo transmitowane, piętro niżej koledzy mieli niezły ubaw, podnieceni oglądali, jak ziomek dupę posuwa
|
|
 |
letni wieczór, mały pokój w bloku, on ledwo przytomny, ona przy jego boku, w głowie ma sceny z jego kolekcji pornosów
|
|
 |
nie mam odwagi cie stracic, me serce krwawi, a jak wypiszesz sie z niego bede zmuszony sie zabic
|
|
 |
biorę ich na spacer, niech przygotują paszporty, bo doprowadzę ich do granic.. wytrzymałości
|
|
 |
stali się pedałami na nieświadomce, to straszne się nie zorientowali i zmienili orientację
|
|
 |
raperzy chcą hajsu a są na niego za głupi, wydawca by ich wyruchał, ale sami dali dupy
|
|
 |
co tam, witam, ja cziluję ziom
|
|
 |
we łbie helikopter, popatrz co on z sobą zrobił, lecę się najebać, migiem ląduję na pogotowiu, kminisz?
|
|
|
|