W roztrzęsionej ręce szklanka z magnezem i browar.
To już nie walka o szczęście.. Byle funkcjonować.
Strach powrotu na powierzchnie, spokój daje kołdra.
Sam byłem szczylem, który musiał każdy kosz kopnąć.
Lecz dość już, trzeba dojść do wniosków wreszcie.
Tak wiele spalonych mostów, choć mało rzek w mieście.
Sztuka to wznieść się tak wysoko nad bzdury,
by nie móc już na resztę patrzeć z góry.