 |
absurdem jest nie przestawać płakać, budzić się rozżaloną, odpalać papierosa zanim zgasi się poprzedniego i nadal go chcieć.
|
|
 |
tęsknota nie jest wtedy, kiedy dzielą nas kilometry. prawdziwa tęsknota jest, wtedy kiedy siedzisz obok ukochanej osoby i wiesz, że nie możesz jej już złapać za rękę.
|
|
 |
weekend nie powinien być wolny od szkoły. żeby naprawdę odpocząć, weekend musiałby być wolny od życia.
|
|
 |
nie wytłumaczysz mi, że mam ułożyć zmęczone od płaczu powieki do snu bo on już nie wróci. one są nieposłuszne. rozum każe im wierzyć, serce nakazuje czekać. i nie pocieszaj mnie, że nadejdzie dzień kiedy zapytana czy wierzę w cuda, odpowiem że nie dzisiaj.
|
|
 |
a kiedy objął mnie jak co dzień, od paru miesięcy i spytał czy coś dla niego zrobię, cynicznie się roześmiałam. - wszystko. - powiedziałam z drwiącym uśmiechem mając to za oczywiste. nachylił się, moje nozdrza wypełniły się jego zapachem, który wydawał mi się słodszy od wszystkich możliwych owoców razem wziętych w środku samego lata. - wszystko - powtórzyłam, dla pewności. - w takim razie zapomnij o mnie. - wyszeptał. odsunąwszy się, dotarło do mnie, że od dziś lato będzie najbardziej znienawidzoną przeze mnie porą roku.
|
|
 |
przy nim nawet płacz smakował jak najbardziej przesłodzone ciastko, w największej cukierni w mieście. w końcu przestałam lubić słodycze, aż nadto.
|
|
 |
nie wiesz, że rany po szczęściu a nie te po smutku goją się dłużej, intensywniej i o wiele boleśniej. nie zdajesz sobie sprawy z tego jak ciężko oddycha się z połówką serca. nie patrzysz na każdą z otaczających Cię twarzy, wyszukując prymitywnie tylko jednej. każde przytulenie, starasz się porównać do tego jednego, ale nawet to najbardziej przesączone sympatią nie jest w stanie mu dorównać. powtarzasz jak mantrę jedno imię z nadzieją, że w końcu ktoś na nie zareaguje. nie łudzisz się przesiąknięta naiwnością, że twój ktoś pojawi się obok, kiedy w nocy krzyczysz że boisz się spać sama, a pluszak nie jest wystarczającym towarzyszem. więc proszę, nie mów mi że wiesz jak się czuję.
|
|
 |
Wszędzie są gorsze dzielnice,
W każdym z wielkich miast
Wszyscy znają tamten krzyk,
Słyszeli go nie raz
On jest jak wezwanie
Dla nas jest jak hymn
Załóż buty, kopnij mur
Z całych swoich sił!
Nie ufaj nigdy politykom,
Okłamują cię
Zobacz jasne światło
Odnalazłeś cel!
Wiemy, że nigdzie nie ma takich jak my!
|
|
 |
Biegniemy w dół ulicy
Oi oi oi!
Nie wiemy co to strach
Oi oi oi!
Poznamy dżwięk tych ulic i tych bram.
Biegniemy w dół ulicy
Oi oi oi!
W martensach każdy z nas
Oi oi oi!
Biegniemy razem i nic nie zatrzyma nas!
|
|
 |
Chcą nas zignorować
Zaciskamy pięść!
Chcą nas upokorzyć
Nie poddamy się!
Bo my naprawdę mamy ich gdzieś!
|
|
 |
łatwiej stać w miejscu, a trudniej coś zmienić
i zdjąć łzy ze źrenic, wkleić uśmiech na twarzy
taa.. czas pokaże, że czas nie pokaże nam nic
i setki oczekiwań, zmienią się w agresje
od pierwszego oddechu, do ostatniej kropli krwi
każdy z nich będzie śnić, że naprawdę będzie lepiej
|
|
|
|