 |
Ludzie odchodzą, mówią "żegnaj". Czasami po prostu znikają bez słowa wyjaśnień, zabierają swoje bagaże, a nie zabierają swojego zapachu, dźwięku głosu w głowie i wspomnień. Nie zapomną o kubku z wyszczerbionym brzegiem, o wyblakłym zdjęciu czy tej niewielkiej poduszce, na której zwykliście spać razem. Zabiorą Ci wszystko, ale na Twoje posiniaczone, odrapane serce, popatrzą tylko z pogardą i prychną "to sobie możesz zostawić" ,a to właśnie to, czego teraz chciałabyś się pozbyć. Przecież ten organ zawsze najlepiej czuł się w jego klatce piersiowej. /esperer
|
|
 |
chcialbym...przepraszam ze nie potrafie
|
|
 |
odkręciłam się w stronę znajomych, by dokończyć zaczętą rozmowę, kiedy panowie chwilowo zniknęli. - no także... - zaczęłam. jego ręce powoli oplatające moją talię. - rozpraszasz mnie, wiesz? - zagadnęłam do niego, próbując dwukrotnie dokończyć poprzednią rozmowę: za pierwszym razem gryzienie płatka ucha, za drugim całowanie szyi. spróbowałam wypleść się z jego ramion, by na spokojnie skleić jakieś zdanie, lecz uścisk był zbyt mocny. - dokończysz nam może przy okazji, jak on się opamięta. albo wyjedzie, o idealnie. - rzuciła znajoma, a on podniósł na nią wzrok. przyciągnął mnie do siebie gwałtowniej. - do cholery, ja Cię tu nie zostawię. - wymamrotał do mojego ucha.
|
|
 |
dają nam te marne pięć minut na tydzień, podczas których prosi mnie bym opowiadała co u mnie, możliwie z jak największą ilością szczegółów. gdy mówię o urazach, wydaje zmartwione westchnienie i nakazuje mi uważać na siebie bardziej, całkiem poważny. ze śmiechem przestrzega mnie przed alkoholem, przypominając, że jest kilkaset kilometrów stąd i nie ochroni mnie przed wpadnięciem do ogniska, zsunięciem się z ławki czy znalezieniem w rzece. zamykając oczy, wyobrażam sobie go, tam po drugiej stronie i jego usta wypuszczające słowa: "ja Cię znam, kotek, wiem, że chcesz, ale kurde, nie zdradzaj mnie tam z żadnym murzynem, nie zgadzam się". okolice mostka płoną, a on zaczyna się żegnać, tłumacząc, że i tak nagiął kilka minut. już mam nacisnąć czerwoną słuchawkę, kiedy zagaduje ponownie: "tęsknię". "też tęsknię". "i kocham Cię". "kocham Cię, pa", a ostatnie usłyszane szmery dają mi wyobrazić sobie jak się uśmiecha.
|
|
 |
Być może taki właśnie był nasz los. Być może tak właśnie miało być.
|
|
 |
Nie pozwól, aby strach kierował Twoim życiem!
|
|
 |
Dziś jestem tylko kolejną osobą, którą wyrzuciłaś ze swojego życia.
|
|
 |
|
obiecaj mi, że nigdy nie pozwolisz na to, abym odeszła .
|
|
 |
Zawsze wierzyłam w tę więź, która łączy ze sobą dwie pokrewne dusze. Łudziłam się, że mimo wszystko są szanse, aby ta przyjaźń przetrwała, lecz niestety byłam w błędzie. Wszystko zmierzało do nieuchronnego końca.
|
|
 |
powinnam być poważna. powinnam założyć krótką sukienkę, pomalować paznokcie na ostry czerwień - co może zrobię, bo słodko skomponuje się z jego lekkim zarostem, pić wino z kieliszka, którym chwilę wcześniej on stuknie o mój. pić wolno. rumienić się delikatnie. przyjąć z dystansem jego pocałunek, nieśmiało wsuwając swój język pomiędzy jego wargi. sukienkę zamienię na jego koszulkę i ciepłe wełniane skarpety, a wino będziemy pić na zmianę z gwinta i spijać resztki ze swoich warg. jego dłonie będą wszędzie. moja skóra będzie wchłaniała jego słowa jak narkotyk. o poranku z jego ręką przełożoną przez pas, nie będę śmiała narzekać na ból karku od rzekomego nadmiaru pocałunków, a korzystając z łazienki uśmiechnę się do odbicia w lustrze, prezentującego rząd śladów jego ust na szyi i ten błysk w oku, który tylko on potrafi u mnie wywołać.
|
|
|
|