 |
kiedyś za bardzo zależało mi na ludziach. za bardzo się do nich przywiązywałam, i za szybko ufałam. dzisiaj to ja się od nich oddalam, i czekam na ich krok. dzisiaj to ja jestem tą, o którą trzeba walczyć. zmieniłam się. zrozumiałam, że nie warto się ścierać dla kogoś, kto nie ściera się dla Ciebie. / veriolla
|
|
 |
Wszystkich można zastąpić. Na szczęście nie wszystkich trzeba. / marzenuh
|
|
 |
Zawsze, kiedy jesteś blisko, czuję się jak w niebie, uczucia mnie wznoszą.
|
|
 |
"tęskni za mną?"-zapytałam przyjaciela,który leniwie szukał jakiegokolwiek programu,na którym dało się zawiesić oko.nie odpowiedział,dopiero po chwili ogarnął,że do Niego mówię."kto,Młoda?"-zapytał. kiwnęłam głową,przytakując."jak cholera"-w końcu odpowiedział.posmutniałam."to dlaczego się nie odzywa?"-zapytałam.spojrzał na mnie z poważną miną."bo Wy jesteście jednakowe.jedna bardziej uparta od drugiej. takie dwie krowy, z jednego pastwiska"-powiedział,lekko się uśmiechając.patrzyłam na Niego,próbując się uśmiechnąć,ale nie byłam w stanie. "ale odezwie się w końcu,prawda?"-zapytałam,czekając na słowa otuchy."głupku,jesteście nierozłączne.pewnie,że się odezwie.potrzebuje czasu"-powiedział,przytulając mnie.wtuliłam się w Niego,lekko się uśmiechając i cicho powtarzając sobie "mam nadzieję" - bo chyba tylko to mi pozostało.||kissmyshoes
|
|
 |
Nawet minuta z toba jest cudowna ;* A.
|
|
 |
Kocham cie tak jak sny...te w ktorych pojawiasz sie ty.. / Adrian.
|
|
 |
dzis moge stwierdzic ze oplacalo sie czekac...
|
|
 |
[cz.1]siedziałam pod Jego drzwiami,czekając aż wróci - byliśmy pokłóceni,dość mocno. w końcu usłyszałam kroki, wiedziałam, że wraca z treningu. schowałam twarz w ręce,próbując powstrzymać łzy. wchodząc po schodach,dostrzegł mnie. nie odezwał się słowem,i omijając mnie,zaczął otwierać drzwi mieszkania.nagle się cofnął."po co tu przyszłaś?"-zapytał wrednie."nie mam ochoty na Ciebie patrzeć"-dodał.siedziałam nadal w tej samej pozycji,bojąc się spojrzeć na Niego.w końcu kucnął przede mną,próbując zobaczyć moją twarz.nie chciałam tego,ale był silniejszy.nagle zobaczył-podbite oko,siniaka,i rozwaloną wargę.z przerażenia wstał."kto Ci to zrobił?"-spokojnie zapytał.milczałam."kto Ci to kurwa zrobił?"-tym razem wydarł się na pół klatki.
|
|
 |
[cz.2]spojrzałam na Niego ze łzami w oczach."ojciec"-cicho wyszeptałam.nie zdążyłam powiedzieć nic więcej,bo rzucił torbę pod drzwi,i wybiegł,ze słowami:"zabiję skurwysyna".godzinę później był już na komendzie,oskarżony o pobicie z rozległymi obrażeniami.to był dzień,w którym dowiedział się,że jestem workiem treningowym ojca.pierwszy dzień,w którym byłam w stanie mu to powiedzieć, bo bolało - tym razem zbyt mocno.. || kissmyshoes
|
|
 |
stojąc na lotnisku, i patrząc jak przechodzi przez bramki a później korytarz, który zaprowadzi Go do samolotu, który zabierze Go ode mnie tak daleko - poczułam tak strasznie mocny ból i przerażający strach. patrzyłam na Niego, i widziałam Jego sztuczny uśmiech, pod którym kryje się wielki żal do mnie, i prenetsje, których ma mnóstwo a którymi rzadko kiedy we mnie rzuca. przyglądałam się jak odchodzi, a serce tak mocno kołatało. znowu zostałam sama, znowu bez Niego, bez Jego uśmiechu,którym rozpromieniał każdy mój dzień, bez Jego ramienia, które zawsze mnie chorni, i bez Jego słów, które tak bardzo mi pomagają. zostałam tak bardzo sama, tak strasznie samotna i tak bardzo tęskniąca, za Nim. || kissmyshoes
|
|
 |
[cz.1]nie podoba mi się ten Twój cały Jeffrey" - w końcu przemówił, od czasu powrotu z klubu. spojrzałam na Niego pytająco. "jaki masz z Nim problem?" - rzuciłam niechętnie. "poprostu mi się nie podoba i już. coś mi w Nim nie pasuje"-powiedział stanowczo. "Tobie nic nigdy nie pasuje" - wkurzyłam się. spojrzał na mnie wrednie, i wyszedł do kuchni. siedziałam,oczekując aż wróci i zacznie swoje dziwne wykłady - ale nie doczekałam się."grubsza sprawa"-pomyślałam,idąc za Nim do kuchni. siedział, zamyślony, pijąc kawę. "no powiesz coś?"-namawiałam Go. "troszczę się o Ciebie, nic więcej"-powiedział,wyrwany z zamyślenia. "troszcz się, dobrze, ale nie dyktuj mi z kim mam się spotykać,a z kim nie"-oburzyłam się.wziął łyka kawy, i milczał. miałam wrażenie, że mówię do ściany. w końcu przemówił ponownie: "będę się troszczył o Ciebie zawsze, i nie stuprocentowo, a dwa razy więcej. i będę Ci mówił jeśli coś mi się nie podoba, bo chcę żebyś była bezpieczna i szczęśliwa".
|
|
|
|