 |
CZĘŚĆ II . - On nie żyje.-te słowa uderzyły w nią niczym grom z jasnego nieba. Upuściła telefon na podłogę i zalała się łzami. Wsiadła w samochód i pojechała TAM. W tamto miejsce, gdzie się poznali. Przeszła tamtą plażą i doszła do tamtego miejsca. Drżącymi dłońmi zaczęła grzebać w ziemi. Twarz miała brudną od piachu pomieszanego ze słonymi łzami. W końcu wyjęła listy. Jej brzmiał: Zawsze będę cię kochać i nie zapomnę chwil spędzonych z Tobą. Stałeś się moim życiem, moim głosem, moim powodem do życia. Moja miłość i serce oddychały dla każdego momentu spędzonego z Tobą. Nauczyłeś mnie kochać i sprawiłeś, że każdy smutek odchodził w zapomniane. Kocham Cię.
Jego list wywołał u ciebie płacz: Uwielbiam Twój zapach. I nie chodzi mi o perfumy. O Twój prywatny zapach. Mieszanina słodkiej woni perfum, ulubionego szamponu do włosów i Ciebie. Kocham Twoje oczy patrzące na mnie z czułością. Widziałem w nich swoje odbicie. Uwielbiam sprzeczać się z Tobą o to, kto kocha bardziej.
|
|
 |
CZĘŚĆ I . Przypadek sprawił, że go poznała. Brunet, czekoladowe figlarne spojrzenie, smukłe ciało i długie palce jak u pianisty. Zachód słońca, szum fal i oni. Zakochani bez pamięci i pewni wspólnej przyszłości. Spędzali ze sobą każdą wspólną chwilę. Nie widziała świata poza nim. Ostatniego dnia wakacji złożyli przysięgę, że nic nie zniszczy ich uczucia. On wpadł na pomysł, żeby oboje napisali do siebie listy, które przeczytają, kiedy przyjadą tutaj następnym razem. Ona nie wiedziała co było w jego liście, a On nie wiedział nic o jej. Potem zostały im tylko smsy, codzienne rozmowy na skype. Wytrwali tak rok. W dzień ich rocznicy chciała zadzwonić do Niego, ale nie odbierał. Cały dzień próby skontaktowania się i nic. Jego koledzy też nie odbierali. Zmartwiło ją to. Usiadła na kanapie, objęła rękoma nogi i czekała. Nagle zadzwonił telefon. Spojrzała na wyświetlacz; dzwonił Jego kumpel. Odebrała i usłyszała bełkotanie pomieszane z płaczem.
|
|
 |
Wiecie o mnie tyle co dziwka o uczuciach
|
|
 |
Panie Boże, jak mocno trzeba chcieć by móc?
|
|
 |
'Wszyscy mężczyźni są tacy sami, mają tylko różne twarze, żeby można było ich rozpoznać.'
|
|
 |
'Nie trzeba być łatwą i mieć wielu facetów, żeby zostać szmatą. Wystarczy jeden kłamliwy skurwysyn bez godności, któremu byłaś wierna.'
|
|
 |
tylko on potrafił patrzeć na nią w sposób nieuchwytny, który przeszywał ją na wskroś. był projektantem jej snów i wynalazcą uśmiechu. fanatykiem jej kruchości. a kiedy jego serce przestało bić, własne również była zmuszona zatrzymać. przecież nie mogła pozostać niewielbiona. jej serce nie było w stanie bić bez narzucenia rytmu przez swojego partnera, zamieszkującego w jego klatce piersiowej.
|
|
 |
gdybym mogła zaczęłabym zabierać ze sobą koc. ale przecież nie raz, w środku zimy wtulałam się i bez niego w Twoje nagie ciało. teraz też podołam. wystarczy odsunięcie paru zniczy, zrobienie trochę miejsca. po paru chwilach moje ciało przyzwyczaja się do zimnego marmuru. wtulam się w niego i wcale nie jest tak ciężko. może jestem zahartowana. a może po prostu staram się być dzielną, wedle mojej obietnicy którą Ci złożyłam. tej ostatniej.
|
|
|
|