 |
|
rok temu, kupując przed bramą cmentarną znicz i zapałki, otulałam się mocniej kurtką i powstrzymywałam łzy cisnące się do oczu. dochodząc do grobu kumpla zaciskałam dłonie, w myślach wytykając Bogu, że zabrał do siebie człowieka, który miał kawał życia przed sobą. patrzyłam, jak On tam siedzi, chowa twarz, a orientując się, że jestem tuż obok szepcze pod nosem cholerne 'młoda, wiesz, że to ja powinienem tam zginąć?'.
|
|
 |
|
te łzy, pozagryzane do krwi wargi, zaciśnięte w pięści dłonie i szept, że to nie powinno się tak skończyć. te chwile, ułamki sekund, kiedy świat wysuwa Ci się spod stóp.
|
|
 |
chyba chcę wyznań, ciepła, przedłużonych całusów, pogryzionych warg. chyba mam dość pustych wieczorów, przypadkowych wyznań i pocałunków. wystarczy mi już tej niezależności, bo chcę odpocząć. stracić kontrolę nad swoim życiem, przestać uważać, zapomnieć o odpowiedzialności. na trochę się zatracić - na tą zimę, może do wiosny, ewentualnie na rok, dwa, na zawsze. znów zatrudnić serce na pełen etat, dla Niego.
|
|
 |
Cały mój świat i wszystkie tajemnice kryją się pod w Twojej klatce piersiowej. Jesteś odległy ode mnie o tysiąc mil, nie potrafimy już rozmawiać, nie wszystko jest takie proste.
|
|
 |
Boże, miłość boli, rani cię w środku. Od dnia, w którym się rodzisz, do dnia, w którym umierasz.
|
|
 |
Ciepło mego serca wprost proporcjonalne do bliskości jego ciała.♥
|
|
 |
Nie rozumiałam czemu tak rozpaczliwie pragnę tej miłości. Wiedziałam tylko, że była warta całego ryzyka i wszystkich cierpień, jakimi ją okupiłam. Była jeszcze wspanialsza, niż myślałam. Była wszystkim.
|
|
 |
Zerkasz spod gęstej fali rzęs, przyśpieszasz mój puls, zmiękczasz mięśnie, nawet ten najtwardszy
zwany sercem jest już Twój.
|
|
 |
Czasami w środku dnia staję się nocą najciemniejszą, bez gwiazd, sam strach.
|
|
 |
|
lubię pisać smsy. szczególnie wieczorem, szczególnie w łóżku, szczególnie z Tobą.
|
|
|
|