 |
Głośny szept w twoich ustach.Zamykam oczy, Ogłuszona, ubezwłasnowolniona będę tu czekać. Przełamana znów codzienna rutyna. Chodź ze mną. Pokaże Ci to co czuję, co słyszę, co widzę. Chcę znać uczucie Twojego oddechu na swojej szyi, poczuć Twój zapach, przytulić się kiedy będzie mi zimno.
Żyję, proszę Pana. Bez względu na to jak się zachowuję, bez względu na to, że połowicznie czuję się martwa, to naprawdę żyję
|
|
 |
zaczęło lać. niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem. właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę. niezdarnie ją, jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony. wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg. zaniósł ją pod zadaszenie, jednego z budynków. - Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. po prostu Twoich trampek, było mi szkoda. - powiedział, udając powagę. oboje wybuchli śmiechem. on delikatnie się nachylił. ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku. - to należy do mnie. - powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę. - a to do mnie. - powiedziała, całując go namiętnie.
|
|
 |
Ty śpij ja będę daleko stąd tęsknić do Twoich rąk, wierząc, że będziesz znów przy mnie.
|
|
 |
Znikam gdzieś, noc i dzień zlewa się w jedna całość kiedy nie ma cie. tonę znów, milion slow, dotyk twój... niczego już nie jestem pewna.
|
|
 |
Większość otaczających mnie dorosłych ludzi zachowuje się tak, jakby już jakiś czas temu otrzymali od Stowarzyszenia Filozofów tytuł "Doświadczonych przez życie", i teraz żyją od niechcenia, niercierpliwie tupając nogą bym i ja w końcu tam dotarł. Od kiedy też gówno o mnie wiedzą, trudno im scharakteryzować etapy, w których obecnie przebywam, więc mogą jedynie wnioskować po tym co widzą, i co tylko utwierdza ich w przekonaniu, że niestety wciąż nie jestem gotów. Istnieje bowiem tylko jeden mięsień w moim ciele, którym się opiekuję, bo wbrew temu co oni wiedzą, zabiłby mnie on prędzęj, niż wszystko to, co znajduję się poniżej mojej szyi.
I jest tez ta kraina, oddzielny pokój, przytulny, choć nie ma w nim nic oprócz starej, surowej podłogi z drewnianych desek. Takie pokoje posiadają zazwyczaj tylko jedną treść, ale tutaj nikt nie powtarza żadnych mantr, w obawie przed zapomnieniem. Jest tylko jedno ciągłe uczucie, które pozwala ci mruczeć i przytakiwać, i które niczym korzeń twojej osobo
|
|
 |
bo jesteś typem chłopaka, który śmiałby się gdybym upadła, ale pomógł mi wstać i wyszeptał 'w porządku Skarbie, wciąż Cię kocham'
|
|
 |
Pij , pij , pij , pij aż do dna.. Niech Ci w bani gra ,
auć , sialalala. ! Mam dwie lewe nogi i ten stan błogi ,
nic nie trzyma się podłogi..
|
|
 |
Jeden uśmiech potrafi zmienić bardzo wiele . Bo nawet czasami , Jego u ś m i e c h znaczy więcej niż udana rozmowa .
|
|
 |
Wybacz mi i śpij Kochany. Ucieknę od przepaści tych ramion, z których się nie wyrwę nigdy już. Od jezior Twoich oczu. Utopię się, gdy wskoczę. Ucieknę stąd, jak mogę najdalej. Od pułapki orchidei ust
|
|
 |
jeszcze raz powiedz, że nie wierzysz w prawdziwą miłość, a tak Ci przydzwonię, że Twoi fantastyczni kumple będą Cię zeskrobywać ze ściany.
|
|
 |
leżeliśmy wspólnie w łóżku. nagle coś w Ciebie wstąpiło. zacząłeś się dąsać, że mój zegarek za głośno tyka. że z mojej winy nie możesz zasnąć. zignorowałam Cię i obróciłam się na drugi bok. właśnie wtedy gwałtownie usiadłeś na łóżku. chwyciłeś mój nadgarstek i dosłownie zerwałeś zegarek, rzucając nim o podłogę. - co Ty wyprawiasz?! - zapytałam, wstając. uklękłam na podłodze, chcąc pozbierać kawałeczki rozwalonego zegarka. wskazówki leżały na drugim końcu pokoju. tarcza pękła na pół. - zegarek od mojej babci, jedyna pamiątka jaka mi po niej została. - powiedziałam, powstrzymując łzy. - co w Ciebie do cholery wstąpiło?! - kiedy ja upadłem, nie uroniłaś łzy. a teraz płaczesz nad nędznym zegarkiem? - spytałeś. - rodzinna pamiątka. symbol wspomnień, rozumiesz? miał dla mnie specyficzną wartość. - cholerna materialistka. - powiedziałeś, wstając z łóżka. - tutaj masz następny symbol. teraz nad nim możesz sobie ryczeć do woli - powiedział, rzucając mi przed nos swój zegarek po czym odszedł
|
|
|
|