 |
Kochanie, przytul mnie, o tak, nie puszczaj, nawet o tym nie myśl, tak jest dobrze. I chyba coś do Ciebie mówię i chyba nawet, że Cię uwielbiam za to jak się mną opiekujesz na każdej imprezie i chyba, że jesteś kochany i cudowny, albo coś takiego. Tylko czemu nic nie mówisz, czemu siedzisz cicho, czemu patrzysz na mnie szklącymi się oczami i mnie uciszasz, skarbie, przecież to co powiedziałam to prawda, to nie tak, że jestem pijana i siebie nie kontroluję. Oh, przytulasz mnie jeszcze mocniej, jakie to przyjemne, coś szepczesz, chyba, żebym nic nie obiecywała, albo żebym już nie piła, albo to i to. A ja chcę już stąd iść, ale nie chcesz mnie puścić, to chyba dobrze, mówisz, że jesteś za mnie odpowiedzialny. Jesteś taki kochany, więc czemu nie potrafimy tego wszystkiego przenieść na rzeczywistość, czemu tylko po alkoholu tacy jesteśmy, no powiedz czemu. Nie wierzysz już w moje żadne słowo, nie dziwię się, ale to co teraz powiem to prawda - kocham Cię. / believe.me
|
|
 |
uwielbiam spędzać czas w ich towarzystwie i nie mogę doczekać się wspólnego wyjazdu. jednak nie do końca wiem czy robię dobrze. czy jestem fair wobec niej.
|
|
 |
leżałam na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w dźwięk bijącego serca. zapragnęłam, aby było tylko dla mnie. "słońce, nie śpij". zorientowałam się, że przygląda mi się uważnie, wciąż nad czymś myśląc. "o czym myślisz?" "nie ważne, nie mogę ci powiedzieć". nagle poczułam jak serce, w którego dźwięk wciąż się wsłuchiwałam zaczęło bić jeszcze mocniej. a jeśli myślał o mnie? jeśli także chce mi coś powiedzieć, ale nie jest w stanie? "tylko ty mi się teraz nie zamyślaj, w twoim przypadku nic dobrego z tego nie wyjdzie. i wiesz co głuptasie, lubię cię". nic więcej nie musiał mówić. wszystkie męczące mnie pytania na tą chwilę odeszły, przez co nie byłam w stanie powstrzymywać dłużej zmęczenia i otulona jego słowami, zasnęłam.
|
|
 |
gubię się już we własnych uczuciach. z jednej strony wiem, że jest sukinsynem, ale z drugiej wierzę że nim nie jest. wkurzam się na niego, biję, wyzywam, aby po chwili objąć go w tali, otrzymując serię pocałunków. chcę aby dał mi święty spokój, zostawił na zawsze, ale wciąż odliczam chwile do kolejnego spotkania. w jednej chwili czuję, że go kocham, a w drugiej nienawidzę. przez niego czuję się wyjątkowo, ale po chwili jak dziwka. nienawidzę, gdy ma pretensje o jakiegoś kumpla, ale uwielbiam go prowokować przytulając się do innego. nie mogę znieść jego dotyku, którego jednak pragnę. dzięki niemu mogę przez cały dzień chodzić uśmiechnięta, a w nocy płakać jak małe dziecko. wyganiam go z domu, mimo wszystko po jego odejściu stojąc jeszcze przy zamkniętych drzwiach, błagając aby wrócił. nie chcę pakować się w nic poważnego, a jednak pragnę z nim być. doprowadza mnie do szaleństwa, z którego nie mogę się wyleczyć i chyba nawet nie chcę.
|
|
 |
on jest inny, jestem tego pewna. widzę jak codziennie udaje cwaniaka przed kolegami, byleby nie być gorszym. ale gdy zostajemy całkowicie sami zmienia się w zupełnie innego człowieka. też ma swoje problemy z rodziną i przysięgam, że zrobiłabym wszystko aby to zmienić. nie potrafi być poważnym, gdy o tym mówi, on już tak ma, jednak nawet przez ten głupi uśmiech mogę dostrzec, że jest na prawdę źle. chcę żeby mi zaufał. żeby przestał patrzeć na mnie, głównie przez moje ciało. pragnę aby każdy dzień wyglądał tak jak ostatnie dwa. żeby był ze mną. nie musimy nic robić. możemy wyłącznie leżeć wtuleni w siebie, sama jego obecność całkowicie mi wystarczy. czuję się wtedy bezpieczna, wiem że nie lata za innymi i chce być tutaj ze mną.
|
|
 |
Tak bardzo potrzebuję Twoich silnych ramion, które szczelnie chroniły mnie przed całym złem. Tak bardzo brakuje mi Twoich czułych pocałunków na pożegnanie i dzień dobry. Tak bardzo tęsknię za całodniowymi rozmowami. Szaleję, chodzę w kółko, palę, siedzę, wstaję, patrzę w sufit, wycieram żyrandol, palę, cholera jasna, co ja robię, to wszystko nie ma sensu, ale co mam robić? Powiedz co mam robić, kiedy wiem, że właśnie trzymasz ją w swoich ramionach i zapewniasz, że jest tą jedyną? No powiedz, cholera powiedz, co mam robić, czym się zająć, no czym, skoro serca już nie mam, a moje ciało w ogólnie mnie nie słucha. / believe.me
|
|
 |
Bądź przy mnie,nie zostawiaj mnie,nie teraz,jestem chora,nie możesz.Jestem chora od tego wszystkiego,od całego okropnego świata,od dziwnych ludzi,od tych wszystkich złamanych obietnic.Czasem zastanawiam się nawet po co w ogóle wychodzę na zewnątrz,przecież w domu mam ciepły koc,dwie kołdry,stos poduszek,mrożoną pizze i jakąś dobrą kawę w kredensie.Cholera,przecież mam w szafie dwa piwa i flaszkę,jak zwykle,a w szufladzie leży niespalone zioło.Przecież mogę się tutaj zaszyć,mogę puścić sobie muzykę przez słuchawki i wcinać chipsy pod kołdrą,mogę leżeć i patrzeć w sufit,mogę nic nie robić cały dzień i tylko wieczorem wyjść z pokoju,żeby wziąć prysznic.Ale wiesz czemu to życie byłoby gorsze,mimo,że wydaje się być idealne?Bo w nim nie byłoby miejsca dla Ciebie.A teraz jest.I może to największy błąd mojego istnienia,ale ciągle trzymam wolne miejsce obok mnie,dla Ciebie./believe.me
|
|
 |
Mam przed oczami Wasze uśmiechnięte twarze, wszystkie imprezy, rozmowy, zwykłe gesty, pamiętam to. I pytasz po co piję? Skarbie, nie bądź głupi. Nigdy nie zrozumiesz, nie próbuj nawet, to zbyt skomplikowane. Oh, ale zapewniasz, że przy mnie będziesz? Nie pierdol, wypuszczam tylko dym w Twoją twarz, gdybym mogła, pewnie bym Cię wyśmiała, ale nie wypada. Nie chcę już żadnych obietnic, żadnych deklaracji, nic. Chcę tylko żyć, jak każdy, chcę żeby mój telefon już nigdy nie przekazywał wiadomości 'on nie żyje', albo 'wyjeżdżam. przepraszam'. To tak kurewsko boli, za każdym razem, a ponoć człowiek się uodparnia po którymśtam razie z kolei. Chyba jestem jakimś pierdolonym wyjątkiem. / believe.me
|
|
 |
|
I co z tego, że się upijamy i imprezujemy do upadłego? Co z tego, że często mamy urwany film? Co z tego, że w portfelu obok hajsu na ziele, nosimy przepaloną lufkę? Co z tego, że jesteśmy tak kurewsko zepsuci? Co z tego? Jesteśmy młodzi, wolni i mamy tak cholernie porysowane serca./esperer
|
|
 |
nie mów mi takich rzeczy. nie widzisz, że jestem szczęśliwa? na prawdę. po raz pierwszy mój uśmiech jest szczery. wiem, że mnie zrani. prędzej czy później, na pewno to zrobi. ale nie dbam o to, bo to właśnie on jest moją definicją szczęścia. to dla niego rankiem znajduję w sobie siłę aby wstać z łóżka. z każdym kolejnym dniem chcę go coraz więcej i więcej. nawet jeśli miałoby to być tylko na chwilę. nawet jeśli to nic dla niego nie znaczy. chcę tego. nie jest idealny, ale ty i ja także. wierzę, że wszystko ma swoje określone miejsce, nic nie dzieje się bez powodu. i wierzę, że on także musi odegrać w moim życiu swoją rolę. kiedyś odejdzie, na pewno, ale póki co chcę się nim nacieszyć. nie musisz mi robić kazań i wymuszać zakończenie tej relacji mówiąc "boję się o ciebie". nie zmienię zdania. i jutro także się z nim spotkam i w każdy kolejny dzień, tak długo jak tylko będę mogła.
|
|
 |
I mówiłeś to tak dokładnie, tak bardzo pokładając we mnie nadzieje, mówiłeś, że mam się nim zająć, bo potrzebujemy siebie, bo tylko razem dojdziemy daleko, bo tylko sobie ufamy. I mimo, że byłeś tak bardzo o niego zazdrosny, to i tak widziałeś, że nasza przyjaźń jest silniejsza i nie możesz z tym walczyć. I cholera jasna, kazałeś mi przy nim być, kazałeś mi się nim opiekować. A ja tylko kiwałam głową, bo dobrze wiedziałam jak bardzo mi ufasz. A teraz? Teraz go nie ma, już od 3 miesięcy. Nie ma go. Odszedł. Zostawił mnie. Samolubny, egoistyczny dupek wolał ze sobą skończyć, przecież 'ja sobie poradzę'. / believe.me
|
|
|
|