 |
moje 1 serce, dwoje uszu, usta i nos, 7 litrów krwi, 206 kości, 5 .5 milionów czerwonych krwinek oraz 60 trylionów DNA mówią: zależy mi na Tobie głupku, zauważ.
|
|
 |
Powodujesz uśmiech na twarzy, światełka w oczach i ciepło w sercu.
|
|
 |
Czasami człowiek jest najbardziej samotny mając wokół siebie tłum...
|
|
 |
Usłyszała pukanie do drzwi. pół przytomna, z roztarganymi włosami wstała i niesfornie ubrała za dużą koszulę. Na palcach, podbiegła do drzwi. Ziewając, niezdarnie je otworzyła. Stał z promiennym uśmiechem w jej ulubionym t-shircie. Wręczył jej bombonierkę ulubionych czekoladek i wyszeptał :
- miłego dnia kochanie.
Zaczęła się poprawiać zdruzgotana, że widzi ją w takim stanie. Przyciągnął ją do siebie i delikatnie całując, powiedział :
- i tak Cię Kocham. ♥
|
|
 |
ale zimno . - pizga, jak cholera. - odpowiedział naciągając kaptur na głowę. zaczęłam szperać w kieszeniach. - kurde, nie wzięłam rękawiczek. - jęknęłam stukając zębami . - daj rękę . - zwrócił się do mnie , a ja spojrzałam na niego , sprawdzając czy to kolejny żart z jego strony . zaskoczył mnie . patrzył na mnie z troską wyciągając swoją dłoń w moją stronę . - mam Cię trzymać za rękę ? . - po prostu ją daj . - zrobiłam jak kazał . miał tak rozkosznie ciepłe ręce , że przeszły mnie dreszcze. wsunął nasze dłonie do kieszeni swojej kurtki splatając palce . uśmiechnęłam się do siebie i rozejrzałam . - wiesz , może lepiej puść . jak to zobaczy Twoja laska to będzie koniec . - masz racje .. - burknął pod nosem chcąc zabrać swoją rękę , ale mu na to nie pozwoliłam . - ej , powinieneś powiedzieć ' jebać to ' i trzymać mnie dalej. -zażartowałam , a on ku mojemu zaskoczeniu ścisnął moją dłoń i patrząc w okno jej szkoły powiedział : - jebać to.
|
|
 |
byłem nikim więc sobie mogłem pozwolić na wszystko.
|
|
 |
a uśmiech? uśmiech miał najpiękniejszy
|
|
 |
Kolejny monotonny dzień poskładany z ironicznych wydarzeń bez braku emocji.
|
|
 |
spojrzałam na niego na pożegnanie i wyszłam, ilekroć go zostawiałam, zawsze miałam wrażenie, że więcej go nie zobaczę, że to ostatni raz, i wszystkie te setki razy, gdy się myliłam, wcale nie osłabiały tego przekonania, tylko mnie upewniały, zwiększały lęk, że tym razem to się stanie.
|
|
 |
Nie możemy zrobić ani kroku w stronę nieba. Taka podróż w pionie przekraczas nasze możliwości. Jeśli jednak przez dłuższy czas patrzymy w niebo, przychodzi Bóg i zabiera nas do góry. Podnosi nas z łatwością.
|
|
|
|