 |
|
nie obwiniaj mnie proszę, że Cię okłamuję. nie jestem szczera nawet wobec samej siebie.
|
|
 |
|
naprawdę, uwierz mi, nie chcesz wiedzieć, jak na mnie działasz. to nie tylko dreszcze przeszywające ciało, motylki w brzuchu i promienne uśmiechy na Twój widok.
|
|
 |
|
mogłabym się upić i najarać, bez poczucia winy pluć Ci w twarz z szyderczym uśmiechem, odpłacając wszystkie cierpienia, jakie mi zagwarantowałeś, ale obiecałam, że cokolwiek by się stało, nie zniżę się do Twojego dennego poziomu.
|
|
 |
|
nie pamiętam swoich błędów. nie wiem, na czym polegały, co zrobiłam źle. mogłabym sądzić, że wcale ich nie było, ale, do cholery, widzę ich wszystkie efekty.
|
|
 |
|
za często o Tobie myślę, psuję wtedy cały urok mojego wyśmienitego humoru. nie robienie tego zdaje się jednak niemożliwe, bo w wyobraźni spotykam Cię w każdym miejscu, do którego zmierzam, jeśli nie towarzyszysz w każdym spacerze.
|
|
 |
|
boję się mówić o tym, jak cudownie się czuję, bo od zawsze miałam talent do psucia tego, czym chcę dzielić się z innymi.
|
|
 |
|
swoich naiwnych przeczuwań i intrygujących podejrzeń nigdy się nie oduczę, więc jestem ciekawa, ile razy jeszcze będą zwodzić mnie jak idiotkę.
|
|
 |
|
mogę mieć z życia o wiele więcej, ale jak idiotka to odrzucam, bo moje "wszystko" streszcza się w jednej osobie.
|
|
 |
|
i choć to absurdalne, zawsze jestem przekonana, że to ja stoję za Twoimi momentalnymi zmianami nastroju.
|
|
|
|