 |
- za każdym razem , gdy zdmuchuję świeczki na torcie , gdy znajdę czterolistną koniczynę , gdy zgadnę , na którym policzku mam rzęsę , zawsze wtedy robię to samo . wymawiam w myślach to samo życzenie – szczęścia .
|
|
 |
- chciałabym się wyprowadzić , zostawić wszystko i wyjechać . zacząć życie od nowa .
|
|
 |
- los czasem rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im , ile dla siebie znaczą .
|
|
 |
- trochę już za późno na akty rozpaczy , trochę już za daleko jesteś ode mnie , trochę za głęboko wbiłeś mi się w psychikę , trochę za wolno odchodzisz w niepamięć , trochę chyba już mi nie zależy .
|
|
 |
- uwielbiam to uczucie kiedy wstaje rano i wiem , że cały dzień mogę się opierdalać .
|
|
 |
- co robię kiedy mam złe dni ? proste , wystarczy mi dobry bit , Peji , Pezeta , Słonia , Eminema , Małpy czy też Piha . ich głos mi stanowczo wystarcza , nie potrzeba mi nic więcej .
|
|
 |
Z oczu twych czytam, że powinieneś pójść Bałam się tego dnia, serce krzyczy - wróć! Rozum wie lepiej, na tej planecie już Nie opłaca się kochać. : ****
|
|
 |
- Podjąłeś kiedyś decyzję swojego życia?
- Tak...
- Jaką?
- Pozwoliłam odejść osobie, którą kocham ... ;(
|
|
 |
- umiem sie poświęcić do takiego stopnia , że z powodu doła moge zacząć słuchać '' Słoń - Love Forever '' chociaż wiem , że jest typem piosenki , której nie wypada słuchać grzecznym dziewczynkom , ale jeśli ja nie przeklinam dla szpanu , nie pije dla podziwu kolegów i nie zatruwam sie nikotynowym gównem to nie znaczy , że ja jestem grzeczna . bo jak ci przyjebie to nie będzie w tedy , że jestem małą grzeczną niunią xd tylko , że umiem zadbać o to co myślą o mnie inny .. | umyj_dupe .
|
|
 |
Po długich tygodniach pozbierałaś się , ale wiesz , że nadejdzie taki dzień , kiedy znowu Gozobaczysz i w sekundzie rozsypiesz się na kawałki...
|
|
 |
Pędem wbiegła na szpitalny korytarz. Obijała się o ludzi, aż w końcu czyjeś silne ramiona mocną ją objęły. Spojrzała na wysokiego blondyna. Czuła się taka krucha, bezradna, jakby była ze szkła. Za delikatna na takie momenty. Poprowadził ją na krzesło. 'Mój brat. Przywieźli go. On tu jest, jest tu. A ja muszę z nim porozmawiać. Muszę go opierdolić za to, że tak szybko jechał. Gdzie on jest?' Wpadła w słowotok. Nerwowo ściskała w dłoni telefon. Chłopak nie opowiedział, a ona ze szlochem w ustach powtórzyła pytanie, które raniło jej wnętrze. 'Gdzie jest mój brat?' Blondyn jedynie pokręcił przecząco głową. Przez chwilę, nienaturalnie, nie wydusiła z siebie słowa. Wstała wolno i wyszła przed szpital. Deszcz oblewał jej ciało, czuła, jak wiatr otula jej ramiona. 'Boże. Ty chyba jednak nie istniejesz.' Powiedziała zachrypniętym, przepełnionym bólem, głosem. Zbierali ją później z ziemi; zmarzniętą, zapłakaną i przemoczoną. Nigdy już nie popatrzyła w niebo.
|
|
 |
Dopełniacz: Kogo? Czego? (nie ma) - Ciebie.
|
|
|
|