 |
broniłam się przed tym. rękami i nogami, które automatycznie zmieniały kierunek. serce rozpaczliwie błagało chociażby o garść spojrzeń, i jeden, śmiały uśmiech. chciałam. tak bardzo tego pragnęłam, a mimo tego, nie pozwalałam sobie na to. nie mogłam po raz kolejny popełnić tego samego błędu, który i tak skończyłby się tak samo. i choć jeszcze nigdy tak bardzo nie tęskniłam za jego ciepłotą, głosem i uśmiechem, którym odmieniał mój dzień, w coś na wzór tęczy - nie rzucałam w jego stronę żadnych spojrzeń. słów czy jakiekolwiek tęsknego półuśmiechu. mijałam go bez słowa, wmawiając sobie że zachowuję się rozsądnie, gdy tak naprawdę czułam że umieram.
|
|
 |
Nie sztuką jest się zakochać. Sztuką jest przestać kochać wtedy, gdy serce nadal tego pragnie, a rozsądek podpowiada całkiem co innego.
|
|
 |
bo w życiu każdego z nas pojawia się taki człowiek, którego serca pragnie się bardziej od powietrza.
|
|
 |
Siedzi ode mnie znikomą odległość lewo w bok. Telefon w ręce. Słuchawki w uszach. Przenosi się w swój świat. Odcina się. Pewnie też kreuje świat według swoich pragnień i myśli. Opiera policzek o pięść. Źrenice wbija przed siebie. Głowę spuszcza w dół. Nie uśmiecha się. Przygląda mi się. Patrzy co robię. Chyba nie ma pojęcia o czym piszę. Widzi tylko jak kreślę jakieś słowa, lecz nie wie jakie. Mruga do mnie i marszczy czoło. W Jego oczach dostrzegam tlące się iskierki szczęścia pomieszanych ze smutkiem. Chyba za czymś tęskni.
|
|
 |
jesteś osobą, której mogę oddać swój ostatni oddech.
|
|
 |
lubię, gdy się śmiejesz. lubię jak patrzysz na mnie i mówisz. lubię, gdy jesteś obok, a Twoje perfumy wnikają we mnie. lubię to, jak się ubierasz. lubię Twój charakter. najzwyczajniej w świecie Cię lubię, nawet bardzo.
|
|
 |
Czasem trzeba usiąść i pogadać z sercem. Ot tak jak staremu kumplowi wytłumaczyć, że nie masz ochoty na piwo czy miłość.
|
|
 |
fragmenty chwil z wyobraźnią przesiąkniętą złudnymi nadziejami, oddech gubiony gdzieś w tle wczorajszego dnia, i ból przeszywający na wskroś każdy sześcienny milimetr ciała, ten morderczy ból pękającego serca, wiesz.. to wszystko traci sens. / endoftime.
|
|
 |
Wiesz, dlaczego nie lubię zimy? To wyobraź sobie ten potworny mróz, który panuje za oknem. Dłonie zaczynają marznąć, wręcz boleć z zimna. Czujesz, jakby krew w żyłach zamarzała, a drobinki lodu powoli sunęły ku sercu. Przez przemoknięte buty i skarpetki, również szybko marzniesz. Cały ten chłód jest tak doskwierający, tak potwornie boli. Ręce i nogi bolą i drętwieją, policzki coraz bardziej pieką. Mimo, że jesteś w ciepłej bluzie i kurtce, chłód dostaje się w głąb Twojego ciała, wszystko Cię boli do tego stopnia, że jesteś bliska rozpłakania się. Czujesz to? Przypominasz sobie, jak to jest? Dlatego właśnie jej nie lubię. Tylko ten ból całego ciała może równać się z cierpieniem spowodowanym myślą, że mogę ją stracić, tracąc jednocześnie z życia całą miłość, jaką mam. /pierdolisz.
|
|
 |
lepiej posiadać, nie wymagając
niż stracić, kiedy rządamy za wiele.
|
|
 |
Myślę, że papieros rozwiązałby wszystkie problemy. Włożyć do ust, odpalić, zaciągnąć się mocno, Wciągnąć do płuc, umrzeć na chwilę. Albo na zawsze.
|
|
|
|