|
Jesteśmy tutaj, by powiększać sumę ludzkiego dobra. Aby udowodnić, że ono istnieje. I jakkolwiek daremny będzie pojedynczy akt odwagi, hojności, ofiary czy łaski - zawsze będzie dowodem na to, że ono istnieje. Każdy uczynek dolicza się do ogólnego kapitału. On wymaga uzupełnienia. Nie tylko dlatego, że zło kwitnie i jest w niewytłumaczalny sposób pod ochroną. Ale dlatego, że dobro nie jest już szanowanym celem życia. Pies z piekła rodem, zawiść, wypędził je z domu.
|
|
|
Jakże staro i źle wyglądamy następnego ranka. Nie ma jednak wytchnienia. Śmierć żąda nowego życia. Po śmierci nie ma życia w dawnej rutynie. To podwójny triumf. Śmierć ograbia z życia i zabójczo żądli tych, którzy żyją. Co za siła.
|
|
|
Pamiętam perwersyjny balet żądzy. Członki i ciała splatane, by nie uszkodzić obrazów. W jej niebie. Jej mąż i ja. Czy powinnam ją teraz rozbić? Jak młotkiem? Ale wtedy stracę go na zawsze
|
|
|
Czy będę błagać? Nie. To zmniejszyłoby jego potrzebę. Znałam go. W takim przedsięwzięciu istotne jest, by znać wroga. Zabrał mi to, co było moje. Dlatego był moim wrogiem. Nie okażę słabości swojemu wrogowi. Nigdy. Tylko dumę. Siłę. Cierpliwość. Ziarno zostało w nim posiane, a rośnie we mnie. On przyjdzie, by zebrać żniwo.
|
|
|
Znałam jego cierpienie. Czy potrafi je znieść? Przez jakiś czas, może. Czy nawyk abstynencji się umocni? A może zwycięży desperacja? Wtedy będzie błagał. Jak ja go błagałam. W milczeniu. Z pewnością musiał wyczuć, że coś tłucze w obronne mury jego ciała
|
|
|
Mam prawdopodobnie doskonałe proporcje. Noszę rozmiary 36 24 36. Narysuj je. Dodaj kilka strojów, albo nie, jak chcesz. Zwieńcz jakąś głową. Płaszczyzny i okręgi. Ciemnobrązowe tęczówki, czarne brwi. Skóra bez skazy, o kolorze tłustej śmietanki. A wargi ciemnoczerwone. Takie jak lubią. A niżej nogi, proporcjonalne. Szczupłe, długie. Jaka była geometria mojego upadku?
|
|
|
Gdzie ucieka cały ten czas? Biegnie, aby dzieci dorastały, a nam siwiały włosy. By rozwijało się młode piękno i rak. Aby para zeszła się i rozstała. Aż na koniec wszystkich nas wymiata. Skrzętna gospodyni domowa, pracowity zwiastun następnego pokolenia.
|
|
|
Tkwię na tej ziemi, od kiedy się to wszystko zaczęło. Podżegałem wszelkie uczucia jakie posiada człowiek. Dbałem o to, czego chciał i nigdy go nie sądziłem. Dlaczego? Bo nigdy go nie odrzuciłem, mimo wszystkich jego niedoskonałości! Uwielbiam człowieka!! Jestem humanistą. Może ostatnim. Czy ktoś przy zdrowych zmysłach mógłby zaprzeczyć, że wiek XX należał całkowicie do mnie? Całkowicie... całkowicie... Do mnie. Osiągnąłem szczyt, to moja chwila.
|
|
|
Miłość własna. Naturalny narkotyk. Nie chodzi o to, że jej nie kochałeś, ale że kogoś innego kochałeś bardziej. Siebie.
|
|
|
Kurwa, widocznie tak wygląda życie, szare nieprzewidywalne, filmy nas oszukały, całe pokolenie, życie jest banalne, gówniane zauroczenie, potem dziecko, ślub, darcie ryja, nienawiść, śmierć, raju nie ma, a co kurwa, pójdę se do roboty, kupie se video, meble z Ikei, DVD, jakąś bryczkę na raty, i też będzie fajnie, będę udawał że jest OK
|
|
|
Cokolwiek zrobiłeś w swoim życiu złe,wszystkie twoje błędy powtórzą się podczas kolejnego cyklu.Każdy popełniony przez ciebie błąd będzie się za każdym razem powtarzał i jeszcze raz, i znowu...i tak przez całą wieczność.Moja rada jest taka, żebyś tym razem zrobił to dobrze.Ponieważ teraźniejszość,jest wszystkim co masz.
|
|
|
Umieranie.
Umieranie jest "procesem" nad którym nie mamy kontroli.Po co marnować życie na strach przed śmiercią.
|
|
|
|