 |
|
wstyd mi za to co mówiłam, gdy nie widziałam sensu w tym wszystkim
|
|
 |
|
w swoich oczach zawsze byłam średnia, w jego najlepsza
żyjesz na użytek śmiechu ludzi, śmiechu bogów
|
|
 |
|
świat, który tak szeroko otwierał ręce teraz odwraca twarz, kiedy proszę go o więcej. czuję się jak żebrak, co prosi go o drobne, na bombę, na browce, na brąz gdzieś pod dworcem
|
|
 |
|
"Te skurcze, kiedy widzę kogoś na ulicy, podobnego do - powiedzmy... albo te skurcze, kiedy. Nie, nie chciałem cię spotkać, nie chcę z tobą mówić."
|
|
 |
|
"Chcę uciec albo umrzeć albo się rozjebać. Chcę być ślepy i niemy i nie mieć serca. Chcę się wczołgać do dziury i nigdy nie wyjść. Chcę zmieść swoje istnienie z powierzchni ziemi. Z powierzchni jebanej ziemi."
|
|
 |
|
widujemy się zbyt rzadko albo wcale
rozmowy przepite ciężką wódką papierosami browarem
|
|
 |
|
moje serce znowu zalewa gniew
znów czuje strach i pierdolony lęk
|
|
 |
|
po co się z tym męczyć
bawić w sentymenty
|
|
 |
|
dystans do siebie Ty masz do mnie większy
smak życia bez konsekwencji
|
|
 |
|
miałaś do mnie słabość i kryzys w nowym związku -nowy gość, nowy problem ;)
|
|
 |
|
nasz temperament zostawił ślad między słowami
|
|
|
|