 |
chciałam spokojnie oddychać, chciałam przestać przeklinać, chciałam nie pić, nie palić, nie krzyczeć, chciałam zapomnieć. chciałam nie płakać, nie krwawić, nie czuć, nie patrzeć wstecz, nie widzieć. chciałam spać i śnić, zostawić wszystko, co złe i zbudować sobie własny raj. chciałam, ale znów piszę testament.
|
|
 |
wszystko powoli zaczyna zbyt mocno dotykać granicy.
|
|
 |
to ty miałeś pachnieć tym zapachem.
|
|
 |
dziś znowu śniło mi się niebo i znowu nie pamiętam, gdzie były te odpowiednie schody.
|
|
 |
mam nadzieję, że kiedyś się do tego przyzwyczaję i któregoś dnia ze stoickim spokojem pozwolę, abyś wbił mi nóż w serce po raz kolejny.
|
|
 |
ten ból nie łagodnieje z czasem, ten ból żywi się czasem.
|
|
 |
wciąż śnią ci się te same koszmarne odgłosy moich kroków i wciąż budzisz się, zanim zdążysz mnie zatrzymać.
|
|
 |
odezwij się i powiedz, gdzie teraz umierasz beze mnie.
|
|
 |
przepraszam, że cię zostawiłam, przepraszam, że zostawię cię jeszcze tysiąc razy.
|
|
 |
za oknem prawie tak szaro, mroczno i zimno, jak tutaj.
|
|
 |
teraz jestem tylko kamieniem, żyję w pięknym miejscu, wśród kłamstw, ale przynajmniej bez ciebie,
|
|
 |
przegrywamy zawsze tylko wtedy, kiedy sami na to pozwalamy.
|
|
|
|