 |
-O czym tak myślisz ?
-O miłości...
-Jezu, ciebie też amor pierdolnął ?!
|
|
 |
A gdy połknęła dwudziestą piątą tabletkę i zapiła dwudziestym piątym łykiem wódki on zadzwonił i oznajmił jej, że chce spędzić z nią resztę swojego życia..
|
|
 |
Chciała, żeby wszystko potoczyło się po jej myśli, ale wiedziała że nie do końca będzie tak jak chciała. Wiedziała że On nigdy nie będzie jej.. wiedziała że ich miłość nie ma szans na istnienie. Ale ona się nie poddawała. Z każdym dniem kochała Go mocniej i wiedziała że jest dla niej ważny. Najbardziej na świecie pragnęła tego by dowiedzieć się co On do niej czuje. W pewnym momencie chciała powiedzieć Mu prawdę, ale zrozumiała że jeśli to zrobi to może Go już więcej nie zobaczyć. Wolała nie ryzykować i czekać.. Miała tą cholerną nadzieje, wielką nadzieje. I wiedziała że ta nadzieja będzie w niej już zawsze. Nie potrafiła o Nim zapomnieć. Był dla niej kimś ważnym, naprawdę ważnym. Nigdy nie czuła takiego ciepła w sobie gdy dotknęli się wzrokiem. Gdy tylko Go widziała, motylki w brzuchu latały w niej jak opętane. Wtedy poczuła że naprawdę Go kocha i nigdy nie przestanie.
|
|
 |
Ona nie była zwykłą dziewczyną. Nie lubiła sukienek, nie malowała się. Włosy nosiła związane gumką. Chodziła ubrana w zwykłe spodnie, podkoszulek i trampki. Lalunie z jej klasy, śmiały się z niej, wołając za nią w męskim imieniu. Ale ona się tym nie przejmowała. Chodziła na mecze piłki nożnej, sama również grała w piłkę z chłopakami. Nie, nie robiła tego dla nikogo. Nikt jej nie kazał, przed nikim się nie popisywała. Nie miała też na myśli tego, aby robić komuś na złość. Nie roztkliwiała się nad sobą, nie przejmowała się tym, że od biegania ma czerwoną twarz lub posklejane włosy. Czasami lubiła zakląć, powyzywać się z kimś, czasami nawet wdać się w bójkę. Ale była też dobra. I wtedy lubiła siebie najbardziej. Kiedy pomagała jako wolontariuszka, lub kiedy wieczorami siedziała patrząc w księżyc i rozmyślała na ważne tematy. Pomagała w domu.
I nie mogła się zdecydować, jaką siebie bardziej woli.
|
|
 |
Życie czasami ma smak czekolady. I wtedy lubimy je najbardziej. Wtedy kiedy nam się układa i śmiejemy się. Czasami ma smak cytryny, który jest dla nas trudny do zniesienia. Ale kiedy ma smak gorzkiej pigułki, to już nie jest fajnie. Zwłaszcza wtedy kiedy musimy tą pigułkę połknąć. Bo nie ma innej drogi niż ''wyleczenie'' się z problemu.
|
|
 |
Myślę na co ja tak właściwie czekam
Kiedy czas ucieka śmiejąc się z nas
w klatce Twoich rąk pijąc wino z marzeń
Razem sie zestarzeć
Mój ostatni port
|
|
 |
Szkoda, że szczęścia nie da się kupić w pobliskim sklepie.
|
|
 |
To był letni wypad całą paczką pod namioty. W dzień zachowywali się normalnie, udając przed przyjaciółmi, że nic ich nie łączy. Udawali nawet, że nie lubią się zbytnio. Nie rozmawiali ze sobą, droczyli się o najmniejszą drobnostkę. Wieczorami, kiedy lekko już wstawione towarzystwo śpiewało przy ognisku piosenki, oni wymykali się do lasu. Nikt nie zauważył ich nieobecności. Tam, całowali się do utraty tchu, biegali trzymiąc się za ręce. On uwielbiał ją 'tarmosić' ona mu się odwdzięczała. Rozmawiali ze sobą szczerze. Było im razem tak dobrze. Dla siebie mieli jednak tylko kilka chwil, zanim koleżanki i koledzy,nie zaczynali ich szukać. I chociaż każde do każdego coś czuło, to bali się nawet przyznać do swojego uczucia.
|
|
 |
pyskaty, beszczelny, dziki, chory, dupek, leń. powoli rozumie że jest chujem
|
|
 |
|
Masz w domu gacie w księżyce ? Bo masz dupę nie z tej ziemi .
|
|
 |
|
- nie byłem aż tak pijany .. - nie , wcale . zobaczyłeś siebie w lustrze i wyzywałeś na solówke .
|
|
 |
|
Rzucił
deskę i przybiegł. -co ty tu robisz? -odgarnął sobie niesforną grzywkę.
-potrzebuję Cię. -wbiła wzrok w chodnik i niepewnie złapała go za
kawałek jego koszulki miętoląc ją w dłoniach. -wiem, nie powinnam ..
przepr .. -nie dokończyła. nie pozwolił jej dokończyć. nawet nie
zauważyła kiedy ich usta się złączyły. Nie zważał na gwizdy
swoich kumpli, tylko całował ją z tą samą zachłannością co kiedyś. -Do
tej pory nie zapomniałem smaku twoich ust.- wyszeptał.
|
|
|
|