 |
(1) - Ja pieprzę! Jestem zazdrośnicą i będę robiła Ci jazdy o każdą pannę, która zakręci się wokół Twojego boku, ogarniasz? Jestem wręcz durnie honorowa, unoszę się dumą tak często, że nawet nie mieści Ci się w głowie i będziemy się kłócić tygodniami lub dłużej, zależy kiedy wyciągniesz do mnie rękę. Jestem pieprzniętą nimfomanką, która żadnej wspólnie spędzanej nocy nie da Ci przespać, czym byś się nie wykręcał: pracą, szkołą czy turniejem. Jestem strasznie upierdliwa. Jestem maksymalnym uparciuchem i wszystko musi iść po mojej myśli. Wbrew pozorom mam serce, płaczę i bywam smutna, tylko nigdy Ci tego otwarcie nie pokażę. Jestem chorą zagadką, tajemnicą która ludzie próbują rozkminić latami, ale nie potrafią. Na co Ty chcesz się pisać? Teraz też, po całym tym podsumowaniu, przejdzie Ci przez gardło stwierdzenie, że chcesz ze mną być? - wydusiłam, szybko łykając powietrze. Pozostało czekać na odpowiedź ~ chimica
|
|
 |
Spójrz te dwa lata wstecz. Kilka miesięcy związku i wielka miłość, kilogram wyznań, zaufanie, tęsknota i czekanie na drugą połowę. Szlachetne jak cholera. Spójrz na tę niewinność i zaczerwienione policzki, kiedy pierwszy raz wsuwał dłoń za gumkę jej majtek. Ten wieczór, kiedy ściągnął z niej ubrania i nakrywając swoim ciałem, wreszcie pokazał jej to doznanie, o którym tyle mówił. Było już ciemno. Patrzyła na księżyc sunący po niebie, czując go najbliżej wraz z natężeniem ogarniającej miłości. I to byłoby piękne. Wkrótce skończyłyby się czas, kiedy widzieli się najczęściej co miesiąc. Gdyby nie to, że jej się spodobało. Tamten wieczór. I chciała go powtarzać często, niezależnie od tego kto rozsuwał jej kolana i zapełniał usta lepkim płynem ~ chimica
|
|
 |
Kulę się jak mały szczeniaczek, którego ktoś przestraszył. Niekoniecznie świadomie, to mógł być zwyczajny przypadek. Za duży hałas, zbyt energiczny ruch. Nie wiedziałeś, jak mnie to dotknie. Nie przewidziałeś konsekwencji paru słów. Jedno zdanie, które przeszyło całe moje ciało i uświadomiło, że się przywiązuję, a im bliżej jestem, tym mocniej mnie ranisz ~ chimica
|
|
 |
Nie pytaj, czy coś z tego będzie ani jak szybko bije mi serce ~ chimica
|
|
 |
To było za ładne, za spokojne, za zwykłe, żeby przetrwało, rozumiesz? To nie mogło istnieć na dłużej, nie mogło przetrwać. Żadne ze słów, które planowaliśmy nie miało prawa się ziścić - i dlatego uciekłam. Wszyscy to tak nazywają. Ale ja tak nie mogłam, wiesz? Nie mogłam dłużej siedzieć z nim na tarasie, omawiać czytanych książek, pić kawy i planować przyszłości z takimi detalami jak dog argentyński biegający po trawniku czy rodzaje kwiatów, które posadzimy w naszym ogrodzie. Nie mogłam znieść delikatności, z jaką mnie traktował i własnej pruderyjności. Nienawidziłam naszego seksu, naszych nocy, kiedy traktował mnie jak własną panią, zbyt godną by odwdzięczyła mu się cholernym fellatio. Chciałam czasem po prostu być głupia i łatwa, jak by to określił. Chciałam, żeby pozwolił mi choć raz naprawdę szczerze się uśmiechnąć, kiedy zrobił coś durnego, bardziej brutalnego. Żeby nie przepraszał wtedy... żeby zrobił coś, bym potrafiła go kochać ~ chimica
|
|
 |
jakie to piękne, kiedy mogę usiąść, uśmiechnąć się i powiedzieć sobie 'gdyby się waliło, paliło, gdyby nie przepraszał, prosił o wybaczenie to i tak niczego to nie zmieni' kiedy z czystym sumieniem mogę przyznać sobie, że już go nie potrzebuję, że to co było to tylko i wyłącznie kilka pięknych chwil a ogólnie rzecz biorąc to przeszłość, a po co mam do niej wracać? / kashiya
|
|
 |
Jesteś o tyle spojrzeń ode mnie. Jest mi o tyle Twych spojrzeń samotniej.
|
|
 |
Chcę tylko, żebyś wiedział, że jesteś wyjątkowy, a mówię to wyłącznie dlatego, że nie wiem czy usłyszałeś to kiedykolwiek od kogokolwiek.
|
|
 |
Nie wiem co kocham bardziej: Ciebie czy tęsknotę za Tobą.
|
|
 |
nie wierzyłam, że kiedyś mnie to spotka. zamknęłam się w skorupie, której byłam pewna, że nikt nie zniszczy. i może brzmi to absurdalnie, w końcu jeszcze dwa tygodnie temu nie wiedziałam czego chcę, bałam się zrobić najmniejszy krok, ale dzisiaj jest inaczej. dzisiaj się nie boję. nie wiem co będzie jutro. nie wiem co będzie za miesiąc, pół roku, czy za pięć lat. oboje mamy swoje własne życia, w których doskonale sobie radzimy, ale widzę że jesteśmy w stanie połączyć je w jedno. widzę, że jesteśmy w stanie żyć razem. o boże, ja oszalałam, całkowicie straciłam zmysły i dlatego wybieram nas. chcę spróbować żyć razem, nawet jeśli nie miałoby być to "na zawsze". chce tego, bo czuję jak z każdym dniem coraz mocniej się w tym zatracam, czuję jak się w nim zakochuję.
|
|
 |
Jako pierwszy składał mi życzenia urodzinowe. Uśmiechał się, wymieniając kolejno każdą z tych cudowności. Potakiwałam, w duchu prosząc by szepnął to krótkie "mnie". Skończył, kręcąc głową. "Kurde, wszystkiego najlepszego, po prostu" mruknął, po czym nachylił się składając mi na ustach pocałunek. O kilka minut za długi jak na znajomych ~ chimica
|
|
 |
Małym dziewczynkom trzeba mówić, że są ładne. / My Week With Marilyn
|
|
|
|