 |
Niedostępna jak śnieg tego lata
Padał deszcz gdy kłamała że kocha go jak brata
|
|
 |
Im jest trudniej, ciężej, jestem bliżej
I tylko twój uśmiech, pcha mnie do przodu
I znów myślę.
|
|
 |
Ja miałem szczęście mogłem dzisiaj być gdzie indziej,
dusiłbym się życiem jak klaustrofobia w windzie,
będę uśmiechniętym gościem kiedy śmierć po mnie przyjdzie,
bo nie sprzedałem wartości, nigdy nie bałem się myśleć.
|
|
 |
Chciałbym kiedyś się obudzić bez problemów i bez zmartwień
i bez lęków i upajać móc się tlenu każdym haustem.
|
|
 |
Ten świat nie miał się zawalić, a jednak wziął pierdolnął
|
|
 |
Szukałem sensu pośród ulic i szukałem pośród ludzi, ale chyba nie ma sensu szukać sensu tu dziś
|
|
 |
czasem na zgliszczach jeszcze tli sie iskra.
|
|
 |
tak żyła nasza kompania
kokaina i crack na rusztach
aż do stu finałów w ustach
|
|
 |
nie wiem dlaczego ja i czym znowu zawiniłem,
że każdy pocałunek zaczynał skracać się o chwilę,
rzadsze spotkania, rzadsze miłości wyznania,
widziałem drogę coraz trudniejszą do pokonania
i chciałem trafiać,
zrozumieć w końcu tego sens,
ale bez Ciebie go nie było,
miałem tylko pełno łez,
|
|
 |
zastanawiam sie czy w ogóle masz sumienie czy wiesz, że ranisz i czy zdajesz sobie sprawę, że cały mój czas Tobie dany przepadł już na marne
|
|
 |
Please forgive me i can't stop loving you
|
|
 |
powiedziałem parę zbyt łatwych słów, parę zbyt trudnych wiem ile można zepsuć w ułamek sekundy
|
|
|
|