 |
i nagle z dnia na dzień zdałam sobie sprawę z tego, że już Go nie kocham. moje serce wypuściło emocje, pozwalając im odejść, a psychika ogarnęła, że nie jest już od Niego uzależniona. Nasze relacje spadły o jeden stopień - ten jeden, jedyny i cholernie ważny stopień - z pieprzonej miłości wróciliśmy do przyjaźni, którą kiedyś tak bardzo ceniliśmy. [ veriolla ]
|
|
 |
Moje serce się przeterminowało. Podzielisz się ze mną swoim ? / quiet
|
|
 |
jeżeli poczuję do niego coś więcej, nie będę mogła z tym nic zrobić, nie powiem mu o tym. będę dalej zachowywać się jak przyjaciółka. tylko wewnątrz będę płakać, cierpieć, a z drugiej strony pragnąć jego każdego dotyku, uśmiechu, zapachu. coś, co kiedyś było zwykłą normalnością, stanie się dla mnie czymś nieosiągalnym.
|
|
 |
może to tylko moje chore wyobrażenie. nie chcę dopuścić do siebie tych myśli. nie mogę, przecież on jest dla mnie jak brat. nie powinnam pragnąć czegoś, co jest kompletnie zakazane. a mimo wszystko jego spojrzenie mnie pociąga, a uśmiech sprawia, że dziwne uczucie rozprzestrzenia się po całym ciele.
|
|
 |
każda łza uczy żyć. [ 61sekund ]
|
|
 |
poznajesz kogoś. wydaję Ci się, że do siebie pasujecie. początkowo boisz się zaangażować, ale po jakimś czasie oddajesz się mu w całości. jest Twoim całym światem, przyczyną uśmiechu, całym szczęściem. aż przychodzi moment, w którym ta osoba odchodzi. tak po prostu znika z horyzontu. cierpisz. wylewasz morze łez. mija sporo czasu, zanim ponownie zaczynasz normalnie żyć. potem znów poznajesz kogoś. i znów się wszystko powtarza. ta bajka jest ciągle taka sama. a kiedy kurwa będzie inne zakończenie?
|
|
 |
przecież nie siedzę w Tobie, nie wiem, co czujesz, co myślisz. tak bardzo chciałabym znać każdą Twoją myśl, by dowiedzieć się, czego tak naprawdę chcesz.
|
|
 |
boję się tego. boję się, że wyobrażam sobie coś, co naprawdę nie istnieję. proszę Cię, daj mi znak, co będzie dalej. ja już nie chcę cierpieć.
|
|
 |
kiedy byliśmy młodsi mógł co najwyżej zakopać moje serce w piasku, czy schować je za szafę. wystarczyło wziąć swoją łopatkę i wykopać je, lub sięgnąć ręką w zakurzony kąt. teraz przypalił je lekko, rzucił o ziemię oraz zdeptał bez jakichkolwiek emocji butem.
|
|
 |
chciał poznać mój punkt widzenia, moje myśli, poglądy, uczucia. maskując wszystko uśmiechem, starał się dokładnie mnie zbadać. wyczytywał coś z moich ruchów, szukał oznak bicia w mojej klatce piersiowej, reagent całego ciała. z przerażeniem odkrył, że motyle w moim brzuchu mają przerażające ślepia i czarne skrzydła, a serca nie mam. mam marny implant, ciemnogranatowy cień, zdolny jedynie do zadawania bólu.
|
|
 |
wziął je w dłoń, pościerał wierzch na tarce, by później użyć go na posypkę. naruszone wrzucił do naczynia i przyprawiał. długo; ze śmiechem delektował się moim powolnym umieraniem. serce. jakby moje - przepompowujące moją krew i bijące utrzymując moje istnienie. bardziej Jego. jak lubił, przygotowane na ostro. zjadłszy, zapił je colą.
|
|
|
|