 |
"czym sobie na to zasłużyłam?"-wydarłam się,łapiąc Go za szmaty i próbując zmusić do mówienia. odepchnął mnie,wkurwiony. "odpierdol się"-wybełkotał. był na tyle pijany, że ledwie gadał. "mów do cholery. co ja Ci takiego zrobiłam?"-krzyczałam,przez łzy. "co mi kurwa zrobiłaś? byłaś przy mnie, i pozwoiłaś żebym się w Tobie zakochał, i mnie kurwa tym zabiłaś" - wydarł się na pół bloku,prawie wypluwając gardło. patrzyłam na Niego z przerażeniem. oboje milczeliśmy. "zabiła mnie Twoja miłość,tak bardzo mnie zabiła.."-powiedział cicho,udając się w kierunku drzwi. "kocham Cię Żaklina, i to jest tak silne, że mnie zabija"- dodał,zamykając za sobą drzwi. osunęłam się na podłogę, nie mogąc powstrzymać łez. ryczałam,zagryzając pięści,żeby tylko nie krzyczeć z bólu, żeby tylko nie pokazać, że On też mnie zabił, kochając mnie tak mocno... || kissmyshoes
|
|
 |
nie zawsze byłam w porządku. nie było dnia, żebyś nie słyszała z moich ust przekleństw, skierowanych w Twoją stronę. nie należałam do grupy ludzi z którymi uwielbiałaś spędzać czas. wiele razy rzucałyśmy się sobie do gardeł. było wiele złych chwil, i mnóstwo przykrych momentów - ale jedno jest pewne - nigdy Cię nie zawiodłam, i zawsze, z głową podniesioną ku górze, stawałam po Twojej stronie. zawsze miałaś mnie za sobą, i wystarczyło tylko jedno słowo - a szłam za Tobą w ogień,bez zbędnych pytań. zawsze byłam, i będę - choćbyśmy nie wiem jak bardzo było poróżnione, i jak bardzo obrażone na siebie. jesteśmy jednością, mam tylko Ciebie, i będę przy Tobie zawsze - nie dlatego, że to mój obowiązek - tylko dlatego, że Cię kocham, najbardziej na świecie. || kissmyshoes
|
|
 |
zmienił Was czas. zmieniły Was sytuacje, nieprzemyślane akcje, i wszelkie bagno w jakie się pakowaliśmy. dzisiaj już nie idziecie ze mną - jesteście osobno, z tyłu. już nie mogę na Was liczyć, już nie idę przed siebie, pewna, że zawsze podążacie za mną. już Was nie ma w moim życiu. schrzaniliśmy to, tak bardzo mocno. || kissmyshoes
|
|
 |
"nie chcę spadać w dół. padam znów, znowu nie czuje już tchu, pomóż! brakuje mi snu, domu. pakuje sie w gnój, co rusz."
|
|
 |
Szczęścia jakiego doświadczam, gdy całuję Twoje usta, nie da się porównać z niczym innym
|
|
 |
zabiliśmy w sobie wszystko
|
|
 |
jak widać już sie nie znamy.
|
|
 |
poznajmy się jeszcze raz.
|
|
 |
Gimnazjum - najlepszy okres w życiu. Największe wybryki, największe problemy, najsilniejsze więzi, najgorsi nauczyciele, których tak kochamy kiedy trzeba się rozstać, przeklęte dzienniki, które miliony razy ochotę mieliśmy wyrzucić przez okno, wiecznie za małe szatnie, wymyślane bóle głowy, brzucha by tylko nie pisać sprawdzianu, wagary, które dawały adrenalinę, przesiedziane przerwy przy książkach, gdzie drugie słowo to przekleństwo, wycieczki, z których zdjęcia odzwierciedlały 1/10 niezapomnianych wydarzeń, szkolne dyskoteki, ściągi w piórnikach, całe ręce we wzorach, zawody po których kolana goiły się tygodniami, ludzie, których nigdy się nie zapomni...
|
|
 |
Historie zakończonych związków, można porównać do palenia papierosa. Na początku ogień, potem żar, który tli się spokojnie przez pewien czas, następnie czujemy, że już się dopala, gaśnie. I pozostaje jedynie niesmak...
|
|
 |
Moja paczka liczy 20 przyjaciół. Każde z nich ma na imię Marlboro.
|
|
 |
Nie wiem, co zrobić ze swoim życiem, więc chyba zrobię sobie herbatę.
|
|
|
|