 |
Chyba już świta, światło puka w moje okno wita,
czemu nie śpisz? Minuta za minutą czmycha.
|
|
 |
nie mów nic zanim runie domek z kart w piach i ostatkiem sił
namaluję rap na kartkach, ty daj mi żyć i pozwól być sobą,
na przekór wszystkim tym którzy nie mogą, idąc obok, widząc pogoń.
|
|
 |
do mdłości, mam dosc ich, i mam wątpliwości w ludzi,
a ten świat nie jest dla nas i na pewno nas nie kupi tu dziś.
|
|
 |
‘dorośnij’ - mówią mi – ‘dorośnij’ wielcy kreatorzy szarej prozy codzienności.
|
|
 |
chcieliśmy wolności tak bardzo jej pragnąc,
pierdoląc ten pościg po hajs.
|
|
 |
ale nim wstanie świt po cichu powiesz że było warto.
|
|
 |
Oni pokazali jak mam żyć,
ja chyba nie chcę tak, którędy iść dzisiaj pieprzę ich świat.
|
|
|
|