 |
Nie wiele znam twardzieli większych niż ten typ,
którzy tyle cierpieli, wciąż myślę, że to sen zły.
jedynie mara, która męczy.
a to 100% real, któremu nie możesz zaprzeczyć.
|
|
 |
znam wiele podobnych historii
o opętaniu, z którego nie chcesz się uwolnić.
|
|
 |
a potem dziki szał pierwszych odkryć,
pierwsze zwrotki, spełnienia smak zbyt słodki.
|
|
 |
słuchała rapu, ja stawałem się raperem.
głównie by jej imponować, bo dawała mi tak wiele.
|
|
 |
dowiesz się więcej: czemu znikam na długie dni
i czym dla mnie jest muzyka.
|
|
 |
jedno dno, brak intryg, pułapek, brak gier, brak masek.
|
|
 |
nie jestem sam kiedy bębny grają, to kłamstwo,
bo potrzebuję Ciebie jesteś moją inspiracją.
|
|
 |
i jeśli to jednak start choć nie umiem myśleć o jutrze,
wiem że jutro też chcę budząc się widzieć Twój uśmiech.
|
|
 |
Chociaż serce czasem zimne jak bruk nad ranem,
a rozum chce je zagłuszyć i mówić za nie,
nie czas na racjonalność,
to zbrodnia emocje tłumić.
|
|
 |
moja miłość do Ciebie i tak nie zmieni nic.
|
|
 |
czwarta trzydzieści trzy, gwieździsta, deszczowa noc, samotność, cisza - słychać deszcz dudniący po szybach, oraz zegar - tik, tak, tik, tak. siedzę sobie między sofą, a komodą, popijam wino - czerwone, wytrawne, nie lubię takiego, lecz chcę być dorosła na siłę. udaję, iż zapomniałam, traktuję Cię jak powietrze, prawda jest inna, bolesna, cholernie bolesna. jestem silna, w przyszłości będę feministką, nadaję się. walczę, chociaż serce wrzeszczy, cholera wróć już, bo coś rozwalę.
|
|
 |
liczyłam, iż te doświadczenie zahartuje mnie, stało się inaczej. przemiana z twardej, dzielnej dziewczyny, na przeraźliwie kruchą i delikatną zmieniło wszystko. znajomi uważali, by nie zranić mych uczuć, przyjaciele traktowali mnie jak jajko. niepotrzebnie. umierałam. umierałam w środku, bez niego nic nie miało sensu.
|
|
|
|