 |
|
prostowała swoje długie, brązowe, falowane włosy. nagle zauważyła, że ktoś odłączył korki. była sama ze swoim ukochanym, spytała go co się stało, w odpowiedzi usłyszała, że nie pozwoli niszczyć jej piękna. obraziła się na chwilkę, usiadła na pralce, spuściła głowę w dół, nagle poczuła delikatny dotyk na nagich ramionach. wiedziała kto sprawia jej tę szaloną przyjemność. spojrzała w jego błękitne tęczówki. poczuła wargi mocno wpijające się w jej szyję i język poruszający się po niej z niespodziewaną prędkością. wyszeptała ciche dlaczego. nie odpowiedział, kontunuował zabawę. jej ciało przeszedł dreszcz. odskoczył. przerażony spytał czy sprawił jej ból. wtedy poczuła jego miłość, przeszywającą jej ciało. w odpowiedzi usłyszał, było idealnie, kocham Cię. zamilkli. wiedzieli, że już nic ich nie rozdzieli. cieszyli się chwilą, która była tak piękna.
|
|
 |
|
uwierzyła na słowo kobiecej intuicji. zawsze marzyła o swoim prywatnym aniołku. ten wysoki, blondyn, któremu włosy kręciły się w naturalne loki był jej ideałem piękna. w dodatku wyglądał trochę jak miś, a jego błękitne oczy były przepełnione iskierkami, podobnymi do kolorowych promieni słońca w letni dzień. pokochała go dosyć szybko, po dwóch miesiącach nie dostrzegała żadnego innego mężczyzny. zaufała mu. potrafili godzinami rozmawiać o totalnych głupotach, ale i poważnych sprawach. planowali wspólną przyszłość. wierzyli w ich związek. z dnia na dzień wszystko się rozsypało. żadne z nich nie potrafiło sobie poradzić w nowej rzeczywistości, aż do czasu, gdy on, jej najsłodszy aniołek wpadł w złe towarzystwo. to dało jej siłę i nie pozwoliło się więcej dołować, zapomniała. chociaż zdała sobie sprawę z tego, że on zawsze będzie w jej sercu.
|
|
 |
|
w moim zdecydowanie za dużym brzuchu fruwa tysiąc motyli. każdy z nich jest innego koloru, są mniejsze, średnie, większe i te olbrzymie. każdy z nich szepcze, zakochałaś się, zakochałaś się, a ja umieram ze strachu. bo wiesz, tak naprawdę okropnie boję się miłości.
|
|
 |
|
razem upijemy się szczęściem, będziemy chodzić po chmurach, bo takie są uroki prawdziwej miłości.
|
|
 |
|
cieszę się, że mam z kim wypić drinka i pośmiać się z niczego. już wiem, czego mi brakowało. to zdecydowanie była miłość.
|
|
 |
|
będę śpiewać mu kołysanki na dobranoc, równocześnie głaszcząc go po policzku. zaśnie spokojnie z uśmiechem na twarzy. gdy zauważę, że nie obudzi się w najbliższym czasie pocałuję go w czoło i wyjdę, by rano wrócić i powitać go śniadaniem.
|
|
 |
|
usiedli na schodkach częściowo zarośniętych zielonym mchem. spojrzała w jego szafirowe oczy, dostrzegła w nich olbrzymią ilość czułości. wiedziała, że to ten moment. pozwoliła na złączenie ich warg, które tak długo na to czekały. całowali się bardzo namiętnie. kocham Cię - wyszeptała, gdy skończyli. odpowiedział jej tym samym i mocno przytulił. wiedzieli, że nic ich nie rozdzieli.
|
|
 |
|
widzisz gdy płaczę i gdy się śmieję. takie są uroki prawdziwej miłości. bo wiesz, mimo tego, że nie jesteś tym ideałem, księciem z bajki to Cię kocham. kocham za wszystko i za nic.
|
|
|
|