 |
... i nikogo nigdy bardziej ! ♥
|
|
 |
Pamiętasz, kiedyś napisałam Ci, że jeśli nie będę miała siły walczyć o Ciebie, odejdę stąd, zostawię Cię szczęśliwego, beze mnie. Wiesz ? Ten czas teraz tutaj nadszedł.
|
|
 |
Jeśli nie możesz ze mną wytrzymać kiedy jestem najgorsza, to na pewno nie zasługujesz na mnie gdy jestem najlepsza.
|
|
 |
"Wiem że czasem bardzo trudno mnie kochać, ale chyba łatwo zobaczyć miłość w moich oczach,mam ją tylko dla Ciebie, całe serce dla Ciebie mam,wszystko dla Ciebie, jak wiele, może nawet nie wiesz.." ♥
|
|
 |
teraz widzę że o miłość trzeba walczyć
mocno tak
|
|
 |
może czasem trzeba stracić jedną rzecz
by zrozumieć sens, by czuć co ważne jest
|
|
 |
Wiem zraniłem Cię, przepraszam nie odtrącaj
moich rąk
czasem trzeba się zagubić by docenić
|
|
 |
Górski potok przepływał po jej rozgrzanych stopach, momentalnie je chłodząc. Był wczesny poranek, wyruszyła jeszcze przed świtem, by być sama na trasie. Chciwie upiła łyk mineralnej z butelki. Rozejrzała się wokół. Było tak pięknie, słońce niewysoko nad ziemią rozpoczynało swą codzienną podróż po widnokręgu. Ona, bezwzględna dyrektor wilekiej firmy stała i zachwycała się krajobrazem. Niewiele rzeczy potrafiło ją jeszcze poruszyć. Góry jednak wywoływały w niej uczucia, do jakich za nic by się nie przyznała. Po chwili ruszyła dalej w drogę, uprzednio zawiązując włosy w niedbały kucyk. Po pół godzinie była już na szczycie. Kolejny sukces, zefir smagał jej twarz. Zdobyła szczyt. Mimo to na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. -Stąd mogę już tylko spaść niżej.- mruknęła do siebie. Zdenerwowana usiadła samotnie na głazie, patrząc z bólem na świat pod swoimi stopami.
|
|
 |
Długo pracowałeś. Nieznośnie wierciłeś, miarowo stukałeś młotkiem, przynosiłeś potrzebne materiały. Przyglądałam się jak uprzątasz i wyrzucasz niepotrzebne rzeczy, jak wypełniasz przestrzeń swoimi przedmiotami, zapachem, obecnością. Pozwalałam, byś to wszystko robił na mojej małej, prywatnej powierzchni. Byliśmy szczęśliwi. Ale pewnego dnia gdy zajrzałam do naszego pokoju, Ciebie nie było. Pozabierałeś mnóstwo rzeczy i podpaliłeś pokój. Spalone zgliszcza, osmalone ściany, wszystko spłonęło... A, jednak nie. Tylko jedna rzecz przetrwała, nie rozumiałam czemu. Mój ulubiony fotel po babci. Usiadłam na nim przyglądając się z bólem pomieszczeniu. Została tylko pustka po Tobie. Wszystko inne zniszczyłeś. Ach, no tak i jeszcze stary fotel, bym mogła kontemplować zniszczenia jakich dokonałeś w moim małym sercu.
|
|
 |
-Czy chociaż wiesz, że ona ma sześć różnych uśmiechów?
-Ma sześć uśmiechów?
-Tak. Pierwszy, gdy coś ją naprawdę rozśmieszy.
Drugi, gdy śmieje się z grzeczności.
Trzeci, gdy snuje plany.
Czwarty, gdy śmieje się sama z siebie.
Piąty, gdy czuje się niezręcznie.
I szósty, gdy...
Szósty, gdy Go widzi..."
|
|
 |
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.
|
|
|
|