 |
nie potrafiłam rozróżnić łez, od kropli deszczu. serce biło mi jak oszalałe. a przez głowę przechodziły tylko dwa słowa - zostawił mnie.
|
|
 |
nie wierzyłam w to co widzę. mój mężczyzna w garniturze! dotykałam marynarki, nie dowierzając. to wszystko dla Ciebie, Kochanie - wyszeptał. a ja rozpłynęłam się. miałam ochotę zdjąć go, lecz wieczór nie dobiegał końca. zabrał mnie na kolację do najdroższej restauracji w mieście, potem na spacer, kupił mi bukiet róż i rzekł - zrobiłem to wszystko, bo chciałem zakończyć nasz związek, w najmilszej atmosferze, przepraszam, ale kocham inną. odchodzę. rzuciłam mu w twarz kwiatami, które przed momentem wydawały się tak piękne i wybuchłam spazmatycznym płaczem. chwilę później w jego objęciach dostrzegłam moją najlepszą przyjaciółkę. od tamtej pory nie zaufałam nikomu.
|
|
 |
chyba naprawdę dzielimy się tym samym tlenem.
|
|
 |
prawdziwa miłość, jedno bez drugiego żyć nie umie, bez siebie są niczym.
|
|
 |
chciałabym być mężczyzną, ranić tak jak oni.
|
|
 |
przyjaciele mówili mi, że pocierpię maksymalnie kilka miesięcy, a nie całe życie, jak miałam. a to tylko dlatego, że nie jestem z nim.
|
|
 |
kochałam zimę. wtedy lodowaty wiatr rozwiewał mu blond loczki, a jego policzki stawały się różowe. wyglądał tak pięknie, jak król śniegu i mrozu.
|
|
 |
od kiedy mam Ciebie telefon noszę zawsze przy sobie, byś nie martwił się ani chwilkę. jednak wymagam tego samego i oczywiście dostaję to. tak doskonale znasz moje potrzeby.
|
|
 |
wiedziałam, że ten rodzaj uśmiechu kieruje tylko do mnie. to pocieszające.
|
|
 |
to niemożliwe, że oglądamy te same gwiazdy.
|
|
 |
nasze drogi skrzyżowały się w nieodpowiednim momencie mojego życia, wtedy kiedy miałam zamiar być prawdziwą singielką, lub wredną suką raniącą chłopaków. niestety zawrócił mi w głowie tak mocno, że nie potrafiłam. nie mogłam go opuścić.
|
|
|
|