 |
Odkąd Jego nie ma wszystko wygląda przerażająco źle. / nieracjonalnie
|
|
 |
Nie ma dobrego wyjścia z tragicznej sytuacji. / nieracjonalnie
|
|
 |
Nigdy nie pomyślałam, że kiedyś przyjdzie czas, w którym będę musiała uciekać, ukrywać się, wymyślać dziwne, ratujące całą sytuację historie, nigdy nie przyszło mi do głowy, że zwariuję z miłości do drugiej osoby. / nieracjonalnie
|
|
 |
Nie chcę kochać żadnego faceta. Nie chcę też wzbudzać w żadnym innym uczuć./nieracjonalnie
|
|
 |
Chciał być tylko chwilami, tylko w niektórych momentach, między zmianą dnia w noc i na odwrót, ale dla mnie to zbyt mało, nikomu by to nie wystarczało, nie na dłuższą metę../nieracjonalnie
|
|
 |
Ludzie z reguły mają już tak, że pakują się w czyjeś życie. / nieracjonalnie
|
|
 |
Przyzwyczaiłam się do obecności człowieka, który nigdy nie będzie blisko mnie na dłużej. Nigdy. / nieracjonalnie
|
|
 |
Starałam się jak tylko mogłam, budowałam, kawałek po kawałku, stopień po stopniu, momentami brakowało mi sił, ale nigdy się nie poddałam, robiłam, co mogłam, prosiłam Boga, nie odpoczywałam ani chwili, czekałam na Jego pomoc, na kilka drobnych gestów, których chyba najbardziej brakowało do naprawienia tej miłości, a Jego nie było, miesiącami czekałam, wyglądałam, dzwoniłam, pisałam, bez skutku. Pojawił się po kilku miesiącach i stwierdził, że to znów moja wina. Pieprzona bezsilność../nieracjonalnie
|
|
 |
Obietnice są zbyt często łamane, do cholery, to nie są zwykłe słowa. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Jesteśmy chorzy; jemy nieregularnie, śpimy, pieprzymy się, wychodzimy, ćpamy, następnego dnia jemy inne jedzenie, śpimy gdzie indziej lepiej lub gorzej, pieprzymy się z inną osobą, wychodzimy byle gdzie, ćpamy co innego, codziennie robimy to samo, tylko szczegóły się zmieniają, wyznaczamy sobie jakieś cele, chociaż nigdy ich nie zrealizujemy, wypruwamy sobie żyły żeby czuć się dobrze, boimy się nieznanego, ciągle na coś czekamy, bo inaczej już dawno połknęliśmy za dużo tabletek, już dawno by nas nie było, ale my rozrywamy się, szukamy miłości w paskudnych miejscach, wydaje nam się, że ją znaleźliśmy i znowu spadamy w dół i umieramy powoli napchani prochami i antydeprechami, ze sztucznym uśmiechem na ustach, w chujowych miejscach, patrząc się w sufit zamiast w oczy kogoś, kogo kochamy.
|
|
 |
nie jest wcale lepiej. po prostu więcej się uśmiecham. ukrywam skrajne emocje w zakamarkach duszy by obudzić je wieczorem. jak wcześniej siadam na parapecie i rozkoszuję się ciszą. tutaj nie muszę zakładać maski. odpalam papierosa i dzwonię do niego, by opowiedzieć jak minął mi dzisiejszy dzień. wysłuchuje mnie i odwzajemnia się tym samym, a ja łapczywie połykam każde słowo wypływające z ukochanych ust. wiem, że nie potrafię mu obiecać dużo - tylko wieczorne rozmowy telefoniczne i sporadyczne spotkania przesycone czułością. z biegiem czasu zrozumiałam prawdziwą miłość. uczucia wymagają poświęceń. czasami bywa tak, że nie możemy być z osobą, którą tak naprawdę kochamy. czasami należy przystopować. dopiero niedawno nauczyłam się akceptacji. chociaż zaciskam pięści, gdy mówi o kolejnej zjaranej fifce, wypitym kieliszku i zaliczonej lasce nie mogę powiedzieć - stop. sama pobłądziłam, nie będę go pouczać. wystarczą mi dwa magiczne słowa na koniec rozmowy bym przeżyła następny dzień.
|
|
|
|