 |
Bo gdybym słuchała ludzi, gdybym wierzyła ich dobrym intencjom i radom, teraz pewnie dawno spałabym zagrzebana w kołdrze. Gdybym faktycznie zastosowała się do tego idealnego obrazu postępowania, ustalonego sposobu na życie, obudziłabym się dopiero nad ranem, zjadła śniadanie, obejrzała film czy cokolwiek. Nie byłoby picia, zarywania nocy i demoralizacji pod innymi postaciami. I zapewne, gdzieś z tym obrazem, uznałabym życie za proste. Bo stosujesz się do zasad i oczekujesz szczęścia, ale ni chuja, jeśli chodzi o rzeczywistość. Kopnie Cię w dupę, podłoży setki kłód pod nogi, ale masz gdzieś ten rap w głośnikach i masz ludzi na których możesz liczyć zawsze.
|
|
 |
Teraz patrz na tamtą dziewczynę - tą z fotografii, w kucyku z tyłu głowy, nieśmiałym uśmiechem i świadectwem z czerwonym paskiem w ręku. Tą, która pojawiała się w Twoim życiu w zestawieniu z zakładami, którą rozkochałeś w sobie i zrobiłeś wszystko, by nie potrafiła być z Tobą, by ją to zabijało. Patrz. To ta sama, która teraz pewnie przechyla butelkę z winem, a potem, dając Ci ogromnego buziaka, podgryza Twoje wargi. Zapełniła Ci życie, ziomek.
|
|
 |
Zawsze mogłeś znikać na dzień, dwa, tydzień, miesiąc. Mogło Ciebie nie być przy mnie nawet kilka, pieprzonych miesięcy, kiedy traciłeś wszelaką łączność z rzeczywistością. Kontakt równy zero, żadnych wieści, żadnych wiadomości, nie mówiąc o jakiejkolwiek bliskości z Twojej strony. Kolejne dziesiątki dni, kiedy nie wiedziałam nic, skończywszy na tym, czy w ogóle żyjesz. Ale wracałeś. Zawsze podświadomie wiedziałeś, gdzie wrócić, gdzie jestem ja, nawet jeśli próbowałam tę paranoję przerwać, uciec, zniknąć, licząc na Ciebie - że zapomnisz lub odpuścisz, cokolwiek. Wracałeś. I były łzy, cholera, zawsze były łzy, to taka wizytówka tych naszych spotkań. Powrotów. W tych łzach lądowaliśmy w łóżku na kolejne tygodnie. Z winem. Na pożegnanie. Kolejne, nie mam pojęcia które. Przestałam liczyć, rachuba upadła szybciej niż przy czystej.
|
|
 |
Nic o mnie nie wiesz, ale wiem, że pieprzyć będziesz. Pierdol się, mnie to jebie i to właśnie jest piękne we mnie.
|
|
 |
Został mi nóż pod żebrem i krwawy tusz na rzęsie.Była bliżej niż powietrze, a miała jebnięcie.
|
|
 |
Uczyłem lubić u nich cechy, które muszę tłumić.Dziś odeszli w tłumie ludzi, których pieprzyć, bo są puści.
|
|
 |
Byłem chujem, ujmij to tak, że żałuję durnych kłótni.
|
|
 |
Szukamy dup, ale dla seksu aż po ranek
I szukając szczęścia może się niechcący z nim rozstałeś.
|
|
 |
Możesz szukać sposobów jak pies, tylko po co?
Spójrz przez okno ile zmieniłeś dotąd.
|
|
 |
Cześć, wstaję rano, już mam dość.
Kolejny dzień, znowu to samo jak na złość.
Daję odpocząć planom, których nie mam, a ponadto
Już zapomniałem o tych, które miałem gasząc światło wczoraj.
|
|
 |
Nie szukam niczego na siłę,
By potem nie żałować, że znowu to zgubiłem.
|
|
|
|