 |
I nagle przychodzi taki dzień, kiedy zdajesz sobie sprawę,że już go nie kochasz. Nie kochasz go, ale jednak jest dla Ciebie wszystkim. I co teraz robić?
|
|
 |
Mimo wielu nieprzyjemnych wydarzeń,kocha Go,jest dla niej wszystkim.Nie zważa na to, jak inni się do Niego odnoszą.Dla niej jest najpiękniejszy,najlpeszy na świecie. Jest jej bohaterem. ♥
|
|
 |
A nocą znów wymyślę dla nas miłość.
|
|
 |
Nie budź fałszywych nadziei, bo odpowiadasz za uczucia, które roznieciłeś.
|
|
 |
Wróć już. Już zrozumiałam, wycierpiałam, wypłakałam, poniosłam karę. Wróć już.
|
|
 |
Zamykam oczy i znów się wyciszam. Zaciskam pieści, wierząc że szczęście mi sprzyja dzisiaj. Dotykam w myślach chwil których brakuje mi na co dzień.
|
|
 |
Wieczorami mam w dupie otaczający mnie świat. Najważniejsze są wtedy dla mnie teksty piosenek, jakie słyszę w słuchawkach. Pierdole całą rzeczywistość i tylko po prostu roztapiam się. Nieważne co i nieważne jak.
|
|
 |
I. Dzień pełen emocji, złości. Rozpoczyna się wieczór, a ja siedzę przed kompem i zastanawiam się nad sensem swojego życia. Kilka razy już powtórzyłam dzisiaj na głos, że życie nie ma sensu, że długo i tak nie pożyję więc ludzie będę mieć spokój. Jednak czy tak naprawdę myślałam, czy tak czuję? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Mam mętlik w głowie. Pełno wspomnień, które tak cholernie bolą, o których nie jestem w stanie mówić ani pisać. Pomimo szczerych chęci i próbowania zmiany czegoś na lepsze, nie potrafię. Nie jestem w stanie. Za bardzo to wszystko przytłacza i dusi. Czuję coraz częściej, że znowu ludzie mnie odpychają, a ja na siłę chcę uczestniczyć w ich życiu. Przynajmniej tak odbieram ich zachowanie. I nie myślę tu o jednej osobie, ale o wielu. Nie mogę się odezwać, wyrazić własnego zdania, powiedzieć prawdy, bo widzę jakie to odrzucenie wywołuje. Gdzie tylko się pojawiam czuję na sobie ten wzrok nienawiści, niechęci do mojej osoby.
|
|
 |
II. Słyszę wszystko co jest szeptane bądź na głos mówione na głos za moimi plecami. Udaję jednak, że jest inaczej. Nie chcę okazywać swoich słabości, tego, że nie radzę sobie z życiem. Po co miałabym to robić? Aby ktoś czerpał satysfakcję z mojego upadku? Nie mam sił, aby pisać, nie mam sił, aby się uczyć, bo wszystko co wchodzi mi do głowy nagle z niej wylatuje. Chciałabym to rzucić wszystko, iść w moje, bezpieczne miejsce i tam spędzić trochę czasu. Chciałabym tam siedzieć i nie martwić się o nic, płakać.. Nie myśleć o tym co się dzieje. Po prostu przez chwilę chciałabym się oderwać od tego co się dzieje, z czym sobie nie radzę. Nie widzę żadnej przyszłości, nawet nie wyobrażam sobie jutra, a mam żyć dniem dzisiejszym, jak mam to robić, no jak? Nie ma momentu, abym nie czuła jakiejś odrazy do siebie. Mówię za wiele, myślę jeszcze więcej. Nie wiem, jak się oderwać od tego pomimo, że to bardzo męczy. Nie chcę stwarzać kłopotów, ale to ciągle robię.
|
|
|
|