 |
tyle sie zmieniło . Juz nie jesteśmy tacy jak rok, miesiąc temu.. nie jesteśmy nawet tacy jak byliśmy wczoraj. / doyouthinkyouknowme
|
|
 |
i tak leżąc sama, wspominam te dobre chwile, kiedy było tak beztrosko, kiedy każdy sie smiał, kiedy nie było smutków. i wiesz co? to wcale nie bylo tak dawno.. / doyouthinkyouknowme
|
|
 |
Nie pamiętam kiedy ostatnio śie śmiałam tak na prawdę - do szczerych łez, nie mam pojęcia kiedy spędzałam popoludnie z moją ekipą, nie potrafię sobie uświadomiść ile ludzi zostawiłam. Wiem jedno - jesteś jak narkotyk - uzależniasz. / doyouthinkyouknowme
|
|
 |
wcale nie jest mi żal przeżytych zajebistych wspomnień, jest mi tylko żal zmarnowanego czasu z niewłaściwymi osobami.. \ ms.inlove
|
|
 |
zabroń mi narzekać. zabroń mi wykurwiać na wszystko, kiedy coś mi nie przypasuje, zabroń mi się wkurzać, zabroń mi być taką jaką jestem. zabroń mi złego zachowania, pyskowania, nawyków, gdy mimowolnie wyskakuję do kogoś z pięściami. pozwól mi tylko robić to, co kocham - latać po boisku rzucając się do odbioru, siedzieć po ciemku wsłuchując się w wersy chady, czy piha. lecz nade wszystko pozwól mi być przy sobie.
|
|
 |
na pytanie czy boi się jutra odwrócił wzrok. bez słowa odpalił wyjętą z kieszeni fajkę i wziął do płuc pierwszego bucha. odchrząknął. - niby czemu? niżej już nie upadnę.
|
|
 |
przykucnął przede mną wyjmując mi z rąk podręcznik od niemca. - Ty, fajki, rap, pół litra... i ja? wieczorem? - zagadnął odnajdując moją dłoń równocześnie zaczynając ją rozgrzewać. stopniowo było mi coraz cieplej, przestałam zwijać się w kłębek na środku szkolnego korytarza, a na usta wpełznął uśmiech. - czemu nie. - mruknęłam nachylając się w Jego stronę. podczas krótkiego buziaka w Jego policzek pierwszy raz zaczęłam żałować, że nie cofnę czasu, nie odzyskam swojego serca. po prostu to wyczekujące, czułe spojrzenie skierowane wprost na mnie oznaczało jedynie plan awaryjny.
|
|
 |
jutro znów wrócę do rzeczywistości - z samego rana obejrzę mecz naszych siatkarzy z Iranem, potem ruszę na pierwszą lekcję ówcześnie ogarniając się niezdarnie i wsuwając miskę płatków. kolejny świetny dzień, bezcenne zastępstwa, godzinne powroty do domu, zajawki na coraz to głupsze akcje. jutro będzie tak samo, jak było tydzień, czy miesiąc temu. tylko dziś jest inaczej, bo tęsknię jakoś bardziej i rozpruwa mi się serce.
|
|
 |
dwa lata temu mówiłam, że jestem najszczęśliwszą osobą jaka w ogóle istnieje. bezwzględnie upajałam się szczęściem zawartym w Jego słowach. wzbudzałam podejrzenia mamy, bo chodziłam z dziwnym bananem na twarzy, i po raz pierwszy lekcja matematyki nie miała sensu, kiedy wyczekiwałam tylko dzwonka i kolejnej cudnej przerwy z Nim. nic się nie składało. Jego 'kocham' nie do ogarnięcia, moje mocno bijące serce - podobnie. dwa lata temu, dwudziestego trzeciego listopada był. był mój.
|
|
 |
kiedyś - te słowa wypowiadane z ich ust na jej temat. dziś - trzy papuszki nie rozłaczki. \ ms.inlove
|
|
 |
czy to tylko ja tak mam czy innych też otaczają same fałszywe dupy ? \ ms.inlove
|
|
 |
że ja sobie kurwa nie poradzę ? \ ms.inlove
|
|
|
|