 |
Cały świat milczał gdy przyrzekłeś,że będziesz o nas walczył.
|
|
 |
Tu nie chodzi o materializm,bo nie mam hajsu,majątku,nie odziedziczę spadku,nie zostanę milionerką, nie zaoferuję Ci rodzinnego biznesu,a z niego ogrom szmalu,jedynie grosze wrzucę do automatu by ogrzać kawą Twe zmarznięte dłonie.Nie chodzi tu o wieczory przy winie w najlepszej restauracji w całym kraju,a o butelkę czystej w czterech ścianach na za ciasnym łóżku popijaną z dłoni do dłoni.Nie ciepłe łóżko w sobotni wieczór będzie romantycznym miejscem,a zamarznięta ławka w marcową niedzielę, zdjęta z Twych ramion na moje kurtka i ciepłe oddechy padające na twarz,nie ciepły koc,ogrzana kołdra. Kochanie nie słone łzy,a łzy szczęścia gdy mnie bierzesz w ramionach świadczą o tym jak bardzo Cię kocham,nie tylko w łóżku,w potrzebie,chorobie i smutku.Nie niebo pełne gwiazd, blasku księżyca,a głęboka próżnia, w której gubić będziemy spojrzenia stanie się dla nas naszym, naszym niebem.Nie ważne gdzie,o jakiej porze,w której godzinie i w jaki sposób,przyrzekam kochać Cię zawsze.
|
|
 |
Tęsknisz,widzę to w Twoich oczach,to nie wstyd,to oznaka tego jak bardzo go kochasz i ile mu zawdzięczasz. Połóż głowę na moim ramieniu,nie dbaj o oddech,możesz dusić się szlochem,a ja Cię nie zostawię,bo wiem jak przechodzi się czas gdy wszystko do cna przypomina Ci o miłości do niego,jego spojrzeniu wyznającym Ci multum uczuć jakie żywi do Ciebie,najmniejsze poruszenie się kącików gdy nazywałaś go swoim,a Ty tęsknisz choćby za tym,że już nie masz prawa go sobie przywłaszczyć,nie masz,bo On przestał potrzebować bycia na wyłączność.Krzycz,niech każde słowo rozrywa Twoje gardło,Ty musisz wyrzucić za dnia wszystko ze stłamszonej duszy,wieczory bywają mordercze, uwierz.Na koniec chwyć mnie za dłoń,czujesz zostawiony na niej obcy dotyk?Jeszcze wczoraj dałabym uciąć sobie wszystkie palce będąc przekonana,że nikt nie zechce jej trzymać i nikomu nie będzie potrzebna,tak jak Ty jeszcze wczoraj skreśliłam wszystko, dostając jeszcze więcej od życia dziś.Wycierp swoje,a potem zacznij żyć na nowo
|
|
 |
Nie rozumiem. Przecież jeszcze jakiś czas temu mówił, że nie wyobraża sobie żeby miało mnie mu zabraknąć, a teraz sam ze mnie zrezygnował? Gdzie tu logika?
|
|
 |
Kurwa, zrozum to kretynie, że Cię kocham i wróć, a razem przemierzymy, jeżeli tylko będzie trzeba, nawet i piekło.
|
|
 |
Już tak dawno nie widziałam Twojego uśmiechu. Tego, który tak bardzo mnie zaintrygował. Tego, w którym się zakochałam. Tego, który sprawiał, że najgorszy dzień zamieniał się w raj na ziemi.
|
|
 |
Ktoś nowy próbuje wejść w moje życie. A ja nie mogę, nie potrafię, nie chcę go wpuścić
|
|
 |
Może faktycznie od początku nasz związek był skazany na niepowodzenie, ale ja zawsze wierzyłam, że mamy ogromne szanse przetrwać i za jakiś czas próbować żyć naprawdę razem. Razem zamieszkać i cieszyć się sobą w 100%. Uczucie, które we mnie tkwiło dodawało mi coraz więcej wiary. Zawsze chciałam być przy Tobie w każdej sytuacji, chciałam Cię wspierać i nawet nie myślałam, że kiedykolwiek będę musiała radzić sobie bez Ciebie. Nasze rozstanie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba i zawaliło wszystkie plany. W momencie straciłam wszystko, ale kilka wcześniejszych miesięcy spędziłam szczęśliwie. I to są najcenniejsze wspomnienia, za które dziekuję.
|
|
 |
Jest mi smutno. Tak cholernie smutno. Coś ściska mnie za serce. To chyba ta nieszczęśliwa miłość. Miłość, która miała uskrzydlać i sprawiać, że dotykam nieba. I owszem sprawiała przez jakiś czas, ale teraz zepchnęła mnie na samo dno. I najgorsze jest to, że coś nie pozwala mi się stamtąd ruszyć. Stoję w miejscu jakbym czekała na cud.
|
|
 |
Od początku był taki wymarzony. Tak wiele mi się w nim podobało. Potrafił pięknie mówić o życiu pomimo tego, że bardzo go doświadczyło. Miał cechy, których tak bardzo pragnęłam u faceta. Wiedział na ile może sobie pozwolić. Pociągał mnie jego wygląd i intelekt. Nawet mieszkał w okolicy w jakiej marzy mi się mieszkać w przyszłości. Tak samo jego dom. Jakby ktoś zajrzał do moich snów i skradł moje pomysły. Tak bardzo uwielbiałam spędzać tam czas. Mój mały azyl, który dawał mi wyciszenie i ogromne szczęście. Mój raj na ziemi. A on? On był moim ideałem w praktycznie każdym calu, chociaż zawsze mówiłam, że ideałów nie ma.
|
|
 |
Wymieniłam z nim kilkadziesiąt wiadomości, ale praktycznie nic o nim nie wiem. Nie wiem jak wygląda, nie wiem skąd dokładnie jest. Znam tylko jego imię i wiek. On poznał moją, naszą historię i wiesz, on próbuje jakoś zapełnić tą dziurę po Tobie. A ja już dziś wiem, że mu na to nie pozwolę nawet pomimo tego, że lubię z nim rozmawiać.
|
|
 |
Chciałabym znów unieść się do nieba, albo jeszcze wyżej jak wtedy gdy tuliłeś mnie po raz pierwszy
|
|
|
|