 |
chciałabym mieć to wszystko już za sobą. z każdym kolejnym dniem coraz bardziej świruję. nie żartuję, dostaję na łeb, jestem psychopatką. chciałabym przestać się już tak stresować. przestać zadręczać się myślami, że nie zdam. chcę aby przyśnił mi się sen o 180 stopni inny niż ten dzisiaj. chciałabym zasnąć i obudzić się 22 maja wieczorem kiedy będzie po wszystkim i będę mogła wyjść z przyjaciółmi. chciałabym uwierzyć, że jestem silna, mądra, że dam sobie radę, ale przecież jestem słaba, tak cholernie słaba. chodzę z jednego miejsca w drugie i płaczę. to wszystko mnie najnormalniej wykańcza.
|
|
 |
2) codziennie spoglądałam w lustro, walcząc ze swoim ciałem dla uzyskania pełnej perfekcji. głodziłam się, faszerowałam tabletkami. byłam beznadziejną córką, siostrą, przyjaciółką, dziewczyną, kochanką. żyłam według głupiego zdania wypowiedzianego przez kumpla po pijaku, widząc w tym receptę na sukces, na szczęście, które było moim największym priorytetem. zapytana, o czym marzę, bez zastanowienia odpowiadałam aby po prostu być szczęśliwą. jednak w dążeniu do realizacji tego celu, nie zdawałam sobie sprawy, że ranię innych. i dzisiaj, kilka dni przed maturą, widzę swoje błędy. i wreszcie wiem kim chcę być. chcę być kobietą która przeprasza. kobietą, która pomaga. która stawia dobro innych ponad swoje. kobietą, która mówi prawdę bez względu jaka ona jest. kobietą, kochającą całym swoim sercem. kobietą wyrozumiałą, ciepłą, wrażliwą, wierną. kobietą, która dostrzega swoje wady i potrafi je obrócić w zalety. kobietą wiedzącą kim jest. pewną siebie, swojej osobowości i kobiecości. chcę żyć
|
|
 |
1) przez ostatni rok, upadałam więcej niż kiedykolwiek, byłam samotniejsza, smutniejsza. czułam jak cały mój świat osuwa mi się spod nóg, a grawitacja bezlitośnie ciągnie bezwładne ciało na sam dół. umierałam, uciekałam, płakałam całymi nocami. dziś w nocy było podobnie. no właśnie, podobnie, ale nie tak samo. za chwile mam pisać maturę, być może uda mi się ją jakoś przyzwoicie zdać. ale co dalej? przez ostatni rok dręczyłam się tym pytaniem. nie jestem na to gotowa. nie mam pojęcia jak wygląda życie "wśród dorosłych". zresztą, jak miałam wiedzieć kim chcę zostać, skoro nie mam pojęcia kim teraz jestem? a jednak, nie śpiąc kolejną noc, po raz pierwszy przestałam zamartwiać się wyłącznie sobą. zajrzałam trochę dalej niż na czubek swojego nosa i zobaczyłam to przed czym tak bardzo się broniłam. wreszcie zrozumiałam, że to nie wszyscy wkoło ranili mnie, a to ja ich. myśląc jedynie o swoim dobru raniłam najważniejsze, najbliższe mi osoby.
|
|
 |
najchętniej popełniłabym samobójstwo, chociaż to też mogłoby mi nie wyjść, trafiłabym na wózek albo reszta życia w psychiatryku. masz lek na nienawiść do siebie? na wytykanie wad, kaleczenie się i sprawianie bólu? nie mam już ochoty pokazywać się ludziom, po co? niech żyją spokojnie, w zasadzie to nie umiem nic, jestem nikim i nie mam żadnej wartości, gorzej być nie będzie, prawda? głos przypomina drapanie gwoździem o blachę, skóra jest sucha a figura zniekształcona, jest tyle ideałów, po co takie ścierwo ma żyć. ~`pf
|
|
 |
dlaczego nikt mnie nie pyta czy za Nim tęsknię? ~`pf
|
|
 |
już chyba nic nie sprawi, że mnie pokochasz, prawda? ~`pf
|
|
 |
|
Już wiem jak to jest kiedy kończy się świat, jak to jest kiedy gaśnie słońce i znika księżyc. Już znam to uczucie pękającego serca, które nie wytrzymało nieodwzajemnienia miłości. Wiem też jak bolą płuca kiedy nabierasz powietrza, jak tęsknota wypala od środka, a łzy sprawiają, że świat jest nieustannie niewyraźny. Ja to wszystko znam na pamięć, przeszłam przez ten trudny okres kiedy życie nie miało najmniejszego sensu, kiedy ludzie mogliby przestać istnieć. Straciłam swoją miłość, straciłam najbliższego na świecie człowieka, którego pokochałam do granic możliwości. Teraz nie mam nic, została tylko pustka, która panoszy się w mojej duszy, która nie daje mi spokoju i nie pozwala normalnie żyć. / napisana
|
|
 |
nigdy nie spodziewałabym się, że mogę mieć kiedyś taką konkurencję, że tak będę walczyła o kogoś, o Jego względy i uczucia. zawsze powtarzałam, że nie wolno się poddawać, bo miłość ponad wszystko. nie sądziłam też, że czyjś dotyk może tak mnie zniewolić i nie kazać odejść, ale to tylko wewnętrznie, bo z Jego ust nigdy tego nie usłyszałam. tak samo było ze smakiem ust, spojrzeniem, które jest dla mnie bardzo ważne, bo to ono decyduje o wszystkim, szare w ciemności oczka przypatrywały mi się czasem spoglądając na usta. po co to robiłeś? ~`pf
|
|
 |
wszystko wydziera się ze mnie, gdy tylko Cię widzę, widzę wiadomość od Ciebie lub widzę, jak 'przyjaźnisz' się z kolejną dziewczyną, która automatycznie staje się moim wrogiem. Powiedz mi proszę, po co było to wszystko? Brakuje mi słów aby wyrazić to co czuję. Może przez większość czasu unikasz mnie dla mojego dobra? Głupota, prawda? Heh, też zaczęłam się śmiać, bo przecież możesz myśleć, że cierpię gdy jesteś? Ale nie, ja cierpię jak widzę, że to Ona a nie ja. Przecież ze mną wtedy byłeś, mnie dotykałeś i w moje oczy patrzyłeś. Może nie byłam jedyną? Zgupiałam. Pomieszało mi się Kocham Cię z tym popularnym NIENAWIDZĘ. Ale wiesz co kochanie? Bądź, pragnę tego, moja naiwność jest tak wielka, ale bądź. ~`pf
|
|
|
|