 |
Jebana świeczka życia ciągle się we mnie tli
ja nie potrafię jej zdmuchnąć bo po prostu brak mi sił .
|
|
 |
bliscy ranią mnie okrutnie tak, że chciałbym wreszcie odejść,
po prostu nic nie czuć tylko znaleźć inną drogę,
może kiedyś ci pomogę może, odejdę w otchłań
lecz jakaś przeklęta siła ciągle mów mi „zostań”..
|
|
 |
kocham wiem to bardziej zaleta niż wada,
świat oddalony od granic naszego świata,
nic nie myślę , głowa pełna krzyku
serce słucha, jak znów płacze po cichu..
|
|
 |
Dlaczego? Dlaczego jest tak, że gdy się starasz nic ci nie wychodzi? Wszystko jest na przekór Tobie. Nie radzisz sobie, jest gorzej niż myślisz, niż miało być.. A gdy po prostu tracisz już tą nadzieję na lepsze jutro i się już nie starasz, olewasz, totalnie olewasz wszystko nagle jest idealnie. Dlaczego tak właśnie? Nie może być tak jak to my sobie zaplanujemy? Za każdym razem ktoś musi pokrzyżować nam plany? Ludzie? Życie? Czy może po prostu Bóg?
|
|
 |
"Pierdolone szczęście uciekło i przeszło przed nosem"
|
|
 |
i czy będzie dobrze czy źle poradzimy sobie pamiętaj masz mnie to co będzie to tylko kwestia czasu , a ty teraz podnieś głowę do góry popatrz na mnie i powiedz , że będzie dobrze nie udając nikogo dojdziesz do tego co będziesz chciała..
|
|
 |
Pijemy dziś, by poczuć miłość.
Bierzemy to, co daje świat.
Niepozbierany jestem w tańcu.
Pragnienie nie opuszcza nas.
|
|
 |
Jestem jak chorągiewka. Zmieniam położenie adekwatnie do sytuacji. Tracę swoje wnętrze. Usycham. Brak mi tej delikatnej wilgoci. Duszę się tu, a moje ciało przeszywają przynoszące ujmę dreszcze. Nadchodzi zmierzch, a wraz z nim kolejny ból. Ból samotności. Czuję go. Znam go. Ponury mrok pojawił się na horyzoncie.
|
|
 |
Moja dusza usycha, a ja coraz bardziej staję się przezroczysta. To już ostateczny wysiłek – ostateczność, która sprawia, że próbuję wykrzesać z siebie maksimum własnego ja. Czuję niemoc i smak porażki. Czuję niedosyt. Jestem słabym ogniwem. Ta walka to obsesja na punkcie bliskości. Nie znam już słów, nie potrafię lub też po prostu nie chcę ich znać. Nie znam Ciebie ale nadal spoglądam w głąb siebie i wierzę… wierzę, że trwając przy tym, do samego końca, do ostatniej łzy, do ostatniej emocji, gestu, słowa… będę istnieć.
|
|
 |
Nigdy nie ma nikogo, zawsze jestem sama, zawsze tak jest. Dlatego przekonałam się już, że sama też sobie poradzę, ale nie pogardziłabym jakimś małym wsparciem, pomocą. Nie pogardziłabym.
|
|
 |
'Więc gdzie podziała się ta ogromna radość życia, która miała nam towarzyszyć do końca naszych dni? Gdzie podziały się beztroskie marzenia, które miały nam udowadniać, że życie jest piękne? Gdzie podziała się miłość, która miała być nieograniczonym źródłem szczęścia? Gdzie jest przyjaźń, która miała nam pomagać wstawać po każdym upadku? Albo może inaczej.. gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla mnie? '
|
|
|
|