 |
Z dwojga, zjebanych, dorosłych ludzi wychodzi cudowny syn! To nieprawdopodobne lecz realne.
|
|
 |
Wierzę, iż nadejdzie ten piękny, wakacyjny dzień, kiedy zapukasz do drzwi naszego przyjaciela, który dostanie instrukcję drogi, do mojego mieszkania, od Ciebie, powiesz – biegnij po Księżniczkę, bo nie wytrzymuję bez niej. Piętnaście minut później zobaczysz mnie w progu, wskoczę Ci na ręce, a Twoja matka będzie nas najmniej obchodzić.
|
|
 |
Kocham wpadać w chude ramiona mojego ukochanego, ot tak.
|
|
 |
Któregoś dnia, pełna smutku i problemów rodzinnych, poszłam usiąść sama i przemyśleć życie. Poprosiłam by dał mi trzydzieści minut totalnego spokoju. Obiecał, iż spróbuje. Trzy minuty później otrzymałam wiadomość od przyjaciółki - ‘M. nie wytrzymuje, marudzi, że musi do Ciebie.’ Nie odpisałam. Za niecałe pięć minut siedział obok, a ja wylewałam łzy zostawiając smugi czarnej maskary na rękawie szarej bluzy jaką miał na sobie.
|
|
 |
Moja druga, idealnie dopasowana połowa. Jeśli chodzi o styl jesteśmy tacy sami. Uwielbiamy reggae, Jah jest naszym prezydentem, ale charaktery posiadamy zupełnie inne. Jest oazą spokoju zakochaną w najzwyklejszym, rozpieszczonym szatanie. Przeciwieństwa przyciągają się z morderczą siłą. To niesamowite szczęście, nie mogłabym być przecież z bratem bliźniakiem!
|
|
 |
To próba dla naszej miłości, jeżeli jest prawdziwa przetrwa wszystko. Nigdy nie miałam tak trudnej sytuacji, ale życie pisze przeróżne, niespodziewane scenariusze. Rozmazany tusz, potok łez, srebrna żyletka, paczka papierosów, fifka pełna zielska – dziś to na porządku dziennym. Robię wszystko by chociaż na chwilę wyluzować, nie myśleć o Tobie, ale nie potrafię, bo cholera, zależy mi.
|
|
 |
Całkiem sama, oglądałam zaćmienie księżyca siedząc na parapecie w moim pokoju, paląc papierosa i pijąc czerwone wino z butelki. Łzy mimowolnie ciekły po mych policzkach, w dłoni błyszczał srebrny przedmiot – żyletka – moja mała przyjaciółka, ukojenie nerwów. Przejechałam po ręce, raz, drugi, trzeci. Kreski utworzyły literę – M, potem dorysowałam serduszko. Pamiątka długotrwała, nie jak napisy mazakiem, które przywykliśmy nosić na co dzień. W tym momencie nie ma Cię, a ja potrzebuję czegoś stałego, bym pamiętała, że niedługo cierpienie się skończy i będziemy razem. Na zawsze.
|
|
 |
Nasze ostatnie spotkanie, zakończyło krótkie pożegnanie, gdy wtuliłam się mocno w Twoją klatkę piersiową, doskonale czując każde żebro. Spojrzałam też w górę, by dostrzec najukochańsze, czekoladowe tęczówki, świeciły się one nienaturalnym blaskiem, były pełne łez, które wylewałeś, kiedy kopałeś w szafę czy próbowałeś wyskoczyć przez okno. Prawie popełniłeś samobójstwo by być ze mną, a to wszystko z miłości. Wiesz, brakuje mi Ciebie, przekomarzania, oświadczyn, noszenia na rękach, namiętnych pocałunków, delikatnego dotyku. Tęsknię coraz mocniej. Chyba umieram.
|
|
 |
nerwowo skinął w moją stronę głową. próbując dalej tańczyć w obranym ówcześnie tempie odwróciłam spojrzenie kryjąc twarz w ramieniu swojego partnera. piosenka delikatnie cichła, aż w końcu zmieniła się na inną. poczułam inną dłoń na swojej. - odbijamy. - dobiegł mnie Jego głos, a już po chwili cała znajdowałam się w Jego ramionach. - głupie to, nie potrafię patrzyć na Ciebie przy boku kogoś innego. rozpierdala mnie od środka. - wyszeptał mi do ucha gładząc delikatnie po włosach. podniosłam na Niego swoje zielone oczy i spojrzałam błagalnie. - bądź.
|
|
 |
trochę życia, wakacji, uśmiechu, szczęścia, Ciebie.
|
|
 |
kiedy zostałam wyczytana przez panią dyrektor bez słowa stanęłam na środku sali. podniosłam powoli wzrok kierując go trochę na prawo, na Niego. patrzył, delikatnie, z lekkim uśmiechem. równocześnie unieśliśmy kąciki ust jak najwyżej. i nie liczył się dyplom, który właśnie lądował w moich dłoniach, gratulacje za które dziękowałam, miłe słowa - był On, ta jedna chwila w której znów był tak blisko, taki kochany, taki mój.
|
|
 |
przecież mama nie ostrzegała przed księciem z bajki./slowemnieogarniesz
|
|
|
|