 |
z teorii powinnam nazwać Ją opiekunką - jednak dla mnie od zawsze stanowiła miejsce godne babci, wymarzonej babci. to przy Niej odbywały się najlepsze akcje dzieciństwa. przy Niej robiłam wędrówki po domu z kołdrą na ramieniu czekając na rodziców, żeby w efekcie zasnąć na środku korytarza. u Niej w zlewie robiłam zbiornik wody dla rekina z mcdonald'a. to Ona rozdzielała mnie i moją koleżankę, kiedy zaczęłyśmy szamotaninę o ubranko dla lalki, znajdując za każdym razem rozsądne rozwiązanie. Ona znosiła moje chore powroty ze szkoły - kiedy uparcie podążałam rowem, nie ulicą. to na Jej kolanach siedziałam topiąc się w ogromniastej spódnicy, którą miała na sobie i wraz z Nią śledziłam losy ridge'a i brooke. to Jej pierwszej powiedziałam, kiedy zrobiłam coś niewłaściwego, czego potwornie się wstydziłam. była przy mnie od drugiego roku życia, przez następne okrągłe sześć lat, dzień w dzień - teraz mogę jedynie wpatrywać się w Jej nagrobek ze świadomością, że to nie była zwykła osoba, a anioł.
|
|
 |
mama: PAAAULINA! ja: NO CO? mama: chodź na kawę. tata: hahaha, na kawę. haha, powiedz, że jesteś niepełnoletnia. / nie wiem co On bierze ♥
|
|
 |
nie piję frugo, brad pitt nie chce mnie zaadoptować, ian somerhalder nie próbuje wyciągnąć mnie na spotkanie i nie nagrywa mi się ciągle na pocztę - a jednak, biję was o głowę. mam Jego i cholernie mocne uczucie, którym mnie darzy.
|
|
 |
nie chodzi nawet o sam fakt, że ktoś odchodzi. problem tkwi głównie w szybkości tej chwili. tym, że wszystko dzieje się od tak, z dnia na dzień. gdy w poniedziałkowy poranek wspólnie zjadacie śniadanie, a tuż przed wyjściem całuje Cię, oraz Ją w czoło, natomiast następnego dnia wracając do mieszkania widzisz tylko zapłakaną mamę na kanapie i pustki na co drugiej półce w ich wspólnej szafie w sypialni.
|
|
 |
pomalowałam paznokcie na turkusowo, skończyłam pierwszy tom 'krzyżaków', otarłam z policzków ostatnie smugi po zaschniętych łzach, napisałam podanie o słońce, zamówiłam książki i witaj, sierpień. naszym celem jest zapomnieć.
|
|
 |
w moich oczach umarłeś już dawno.
|
|
 |
chyba zasługuję na jedno słowo od Ciebie. takie na literę 'p'. chodzi mi o przepraszam.
|
|
 |
masz prawo mnie jechać, nie jestem idealna, ale przynajmniej jestem więcej od większości warta. mam ziomków, prawdziwych, nie na pokaz. żadna z moich dziewczyn nie odbije mi faceta. mają szacunek do siebie, którego niektórzy nie mają.
|
|
 |
kładę głowę na jego klatce piersiowej, czuję wszyściutkie żebra i bicie serca. rozmawiamy, delikatnie głaszcze moje włosy lub policzek. wsłuchuję się w spokojny głos, największego Skarba, rzadko kiedy mogę słuchać kogoś milcząc godzinami. nadal jara mnie charakterystyczne 'r', które wymawia. po pewnym czasie idziemy zapalić, zapach dymu unosi się po całej kuchni, patrzy na mnie jak na kogoś wyjątkowego, wtedy łapię buraka, a On słodko śmieje się.
|
|
 |
jointy moim antidotum, lekarstwem na problemy, smutki.
|
|
 |
no śmiało! masz wolną rękę Gościu. zostaw mnie, dawaj, dawaj, ale pamiętaj! gdy za kilka miesięcy obudzisz się i powiesz - 'chcę wrócić, Kocie', nie usłyszysz słowa - 'tak', pomimo bólu nie będę z Tobą nigdy! wykorzystaj szansę, rzadko kto ją dostaje. dbaj o mnie, troszcz się, a wtedy ja zrobię to samo, Miśku.
|
|
 |
może i Was 'bajecznych' jest więcej, ale to my, 'nyguski' jesteśmy najlepsze.
|
|
|
|