 |
Najpiękniejszy moment z dzisiejszego dnia w szkole to zetknięcie się biustem z klatką piersiową wysportowanego chłopaka i lekkie muśnięcie, gdy mijaliśmy się na zatłoczonym korytarzu. Zdecydowanie..
|
|
 |
Pocieszeniem jest to, że taki odważny, śmiały i fantastyczny człowiek pomieszał przeze mnie w swojej wypowiedzi istotny fakt. To na tyle. Na razie..
|
|
 |
Przez trzy dni w szkole zauważam jedną osobę częściej i bardziej, niż przez ostatni rok codziennie. Nie jest złudzeniem. Gdyby było inaczej, nie marnowałabym tyle czasu na myślenie o nim. Taki człowiek jak on nie może być złudzeniem. Nie taki..
|
|
 |
Dużo czasu potrzeba na ułożenie swojej hierarchii wartości..
|
|
 |
~ Miłość nie przychodzi stopniowo. Ona zbija z nóg jak tsunami..
|
|
 |
' Jeśli przypadki są tylko przypadkami,
czemu wydają się tak przemyślane? '
|
|
 |
I'm more than just an option.
|
|
 |
Nie dać po sobie poznać, że coś dla mnie znaczy unikając go? A jak nasze spojrzenia się zetkną, to odwracać głowę jak najszybciej? Czy nie będzie wydawać się to podejrzane? Czuję, że się zgubię. Byłoby łatwiej, gdyby nie miał dziewczyny. O wiele łatwiej. Cholera..
|
|
 |
..chodź zatańczymy dla nas ten ostatni raz. tu na zgliszczach świata, piękna, noc uniesie nas do gwiazd. i zamalujemy wszechświat nasz bez używania farb, akompaniamentem tętna, rytmu serca, nagich prawd. chodź pobawimy się dziś w berka z klepsydrą i oszukamy zegar, gdy schowamy się pod cyfrą i rozkochamy tarczę w sobie płynąc coraz wyżej, tańcząc na lodzie ze wskazówkami zamiast łyżew. chodź zaśpiewamy dziś tak głośno jak tylko można, gubiąc samotność i niech będzie zazdrosna. chodź zapukamy dzisiaj od tak w tęczy okna, może jeszcze nie śpi i wpuści nas do środka. chodź zatańczymy dziś dopóki gra muzyka, bo zanim dogoni nas świt tango zmieni na recital. nie pytając księżyca ten ostatni raz dzisiaj na zgliszczach życia i niech kończy się świat...
|
|
 |
..chodź zanurzymy się dziś w czeluściach czerni, pod płaszczem ciszy w objęciu szczelnym. niech czasu miernik będzie nam odźwiernym, wyryje dwa serca w kamieniu węgielnym. wówczas wypełnimy nicość tangiem, uciekając przed pełznącym porankiem. ów przystań będzie ostatnim przystankiem, bo, gdy tam wejdziemy ktoś skradnie klamkę. wypłuczmy uczuciem goryczy szklankę, poczym zespólmy w jedność każdą tkankę. dodajmy, więc do wybranka wybrankę, stwórzmy całość zamiast być ułamkiem. wspomnienia zaklęte w ramkę zostaną, reszta jestestwa odda się zmianom. już prawie rano, oczęta plamią ów wpatrzone w siebie szepczą dobranoc...
|
|
|
|