 |
najgorszy jest ból, tam w sercu, gdy na kimś się zawiedziesz. gdy osoba, po której nigdy byś się tego nie spodziewał, rani. kiedy zaufany człowiek, niszczy wszystko, co razem stworzyliście. najtrudniejsze jest wymazanie złych rzeczy z pamięci, nie wspomnę już o przebaczeniu, które w wielu przypadkach wydaje się być niemożliwe. [ yezoo ]
|
|
 |
chciałabym spojrzeć w lustro i dostrzec tą dziewczynę sprzed paru lat. mała blondynka z błękitnymi oczkami, kolorową sukienką w kwiatki i białymi sandałkami, trzymająca za rękę ukochana mamę i marząca o pysznymi obiedzie tuż po wizycie w przedszkolu. słodka dziewczynka z porywającym uśmiechem, która nie miała pojęcia o życiu. drobne stworzenie, które unikało mężczyzn w szerokich spodniach, z piwem i papierosem w ręku. maleńki skarb rodziców, który był na wagę złota, a z biegiem czasu powoli zaczął tracić swoją szlachetną wartość. [ yezoo ]
|
|
 |
ból jest chwilowy, miłość jest na wieki.
|
|
 |
to czego tak mocno pragnę, nie powinno tak bardzo boleć.
|
|
 |
traktowałam Ją, jak przyjaciółkę. mówiłam Jej o wszystkim. znała każdy szczegół jakiegokolwiek wyjazdu. wiedziała, jak mają na imię Moi znajomi i ile mają lat. często mi pomagała. chodziłyśmy razem na zakupy. wspierałyśmy się, gdy coś było nie tak. powtarzała, że zawsze mogę na Nią liczyć, bo doskonale wie, że z ojcem nie byłoby mi wcale tak łatwo. a dziś? po krótkiej kłótni spowodowanej niedogadaniem, poszła i wyrzuciła wszystko ojcu. każdy szczegół, który obiecała traktować jak najdroższa tajemnicę. oboje zaczęli oskarżać mnie o wszystko i zabraniać wieczornych wyjść. wiedziała doskonale, że będę musiała zerwać niektóre znajomości i z pewnością oczach przekreśliła coś, co w pewien sposób było dla Mnie, jak szczęście. Ona. własna matka, która miała być przyjaciółką - tą od serca. [ yezoo ]
|
|
 |
i żeby życie było tak łatwe, jak Ty jesteś.
|
|
 |
i proszę Boga, nigdy więcej niech nie pozwoli na to, by ktoś trafił w moje serce. [ Jeden osiem L ]
|
|
 |
Ufam mu na tyle, na ile sama mogę przesunąć fortepian.
|
|
 |
-no napisz do niego - namawiała mnie przyjaciółka - on wie, że masz się odezwać. -spoko napiszę jak tak chcesz. -Ty też tego chcesz. odezwałam się do niego. -jesteś ładna, ogarnij się i nie pierdol głupot-napisał mi któregoś dnia, gdy narzekałam, że wyglądam dziś jak zjeb. ćpun, jebany bajerant. wiedziałam co robię. brak numeru z plusa uniemożliwił mi kręcenie, odpuściłam, ale któregoś dnia przyjaciółka napisała do niego i wpadł z kumplem na boisko. jakimś cudem zostaliśmy sami. -idziemy na spacer?-zapytał mnie nieśmiało. poszliśmy. robiło się zimno, mimo tego, że był maj. spojrzałam w jego naćpane oczy. -weź, bo zrobię coś złego-wyszeptałam. -a co? -pocałuję Cię. -spoko, zrób to. jego usta były coraz bliżej moich, prawie zemdlałam. spędziliśmy sami cały wieczór, było jak w bajce. raz, drugi, trzeci. a potem sen się skończył.
|
|
 |
czekałam na kumpelę, gdy podszedł. -cześć, masz fajkę? - powiedział. w sumie poznaliśmy się kilka dni temu, spojrzałam w jego czekoladowe oczy, ładny chłopak z niego, tyle, że trochę młody. -spoko, możemy iść zajarać, ale na schody, bo moja babka może iść z psem. -spoczko, skończę partyjkę. obserwowałam jak gra w kosza. mała czekoladka. wydawał się być w porząku. pięć minut później poszliśmy zapalić. -dzięki za szluga, mentole palisz? -no, a tak jakoś wychodzi. babą jestem, babskie pety palę - wysłałam mu firmowy uśmiech. odwzajemnił go, wtedy w myślach dopisałam sobie dalszy scenariusz, który trwa do dziś.
|
|
 |
tęsknię, nie potrafię sobie poradzić - mówiła mi przez łzy. nie żałuję żadnej chwili spędzonej z Nim, naszych wypadów za miasto, uciekania przed policją, jarania zielska. wiedziałam doskonale, że diluje. zdawałam sobie sprawę, że kiedyś wpadnie, że pójdzie siedzieć. traktował mnie jak księżniczkę, zabierał wszędzie gdzie chciałam. nieba mi przychylał. a ja jestem zwykłą dziewczyną, z biednej rodziny - ciągnęła - podobało mi się to. to moja wina, chciał dla mnie jak najlepiej. kocham go. - pokazuje listy - pisze do mnie codziennie, kontrolują naszą korespondencję. widziałam go kilka razy. -jesteście naprawdę dobraną parą - wyszeptałam i objęłam ją ramieniem - niedługo wyjdzie i będzie dobrze, obiecuję.
|
|
|
|